Wszystko przez tzw. pakiet energetyczny z sierpnia ub.r. i zawartą w nim nową definicji paliw płynnych. Jego artykuł 16 mówi, że na aktualizację posiadanych koncesji firmy będą miały tylko miesiąc od dnia wejścia w życie przepisów wykonawczych. A te ukazały się dopiero 15 grudnia 2016 r. To oznaczało, że firmy musiały złożyć wniosek o aktualizację koncesji do 16 stycznia 2017 r. Jeśli taki wniosek nie wpłynąłby do URE w terminie, to tracą prawo do legalnej sprzedaży paliwa i narażają się na wysokie sankcje także karne.

Wyścig z czasem

URE podgrzał atmosferę przed weekendem. Według danych podanych w piątek okazało się, że ponad połowa podmiotów nie złożyła jeszcze wniosków. Jeśli takie statystyki miałyby się utrzymać to wtorek 17 stycznia szykowałby prawdziwą hekatombę na rynku paliwowym. Gdyby do tego doszło konsumenci też odczuliby problemy, bo nie mieliby gdzie tankować i wzrosłaby cena paliwa.

Katastrofa jednak nie nadejdzie, a nawet jeśli z rynku wypadnie część podmiotów, to nie wzrosną przynajmniej z tego powodu) ceny paliw – uspokajają pytani przez DGP analitycy.

Reklama

Potwierdza to Tomasz Krukowski analityk rynku paliw Deutsche Bank.

-Przynajmniej na razie sytuacja nie odbije się na konkurencji na rynku i poziomie cen – zaznacza.

Eksperci nie wyobrażają sobie sytuacji, w której z dnia na dzień znika 50-40 proc. stacji benzynowych. Ich zdaniem większość firm będzie zwlekała do ostatniej chwili ze złożeniem wniosku, po to, by zebrać wszystkie wymagane przez URE dokumenty. A tych jest multum. Jak wyjaśnia Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych (PIPP), średnio jedna stacja benzynowa musiała przygotować ok. 30 załączników do jednego wniosku.

- To między innymi zaświadczenia z ZUS, urzędu celnego, skarbowego, rejestru karanych czy banków – wyjaśnia.

URE dopiero w komunikacie wydanym w ostatnich dniach 2016 r. ( po naszym tekście „Paliwa na wariackich papierach” wyjaśnił, że firmy nie muszą składać dokumentów, które urząd już posiada (o ile zachowały swoją aktualność). We wniosku koncesyjnym musiałyby jednak wskazać i wymienić takie dokumenty.

>>> Czytaj też: Ofensywa Ubera. Firma planuje wprowadzenie nowych usług na polskim rynku

Problemy dotkną najmniejszych

Zdaniem Krzysztofa Wińskiego, eksperta z firmy doradczej PwC, możemy się spodziewać, że część podmiotów nie złoży wymaganej dokumentacji w terminie. A to dlatego, że wcale o swoich obowiązkach nie wiedzą. Stosowne informacje została zamieszczona na stronie internetowej URE, tuż przed świętami, więc czas na zebranie wymaganych dokumentów był mocno ograniczony – przypomina Krzysztof Wiński.

- Problem może w szczególności małych podmiotów, których właściciele pełnią jednocześnie zazwyczaj funkcję księgowego, prawnika itp. – dodaje ekspert PwC
W ocenie Kamila Kliszcza, analityka mBanku, duże koncerny paliwowe przy kompletowaniu dokumentów były na pozycji uprzywilejowanej .

- Osoby prywatne nie mają do swojej dyspozycji sztabu specjalistów, który może uczestniczyć w przygotowaniu wniosku koncesyjnego – mówi Kliszcz.

Problem się odwlecze

Przedstawiciele URE uspokajają jednak, że część wniosków wpłynie w poniedziałek a część zostanie wysłana pocztą. Dlatego dopiero za kilka tygodni będzie można ocenić skalę zjawiska.

To nie oznacza jednak końca problemu. Zdaniem prezes PIPP, zostanie on odroczony w czasie, a kolejne trudności czekają firmy podczas rozpatrywania wniosków pod względem formalno – prawnym. Jeśli prezes URE dojdzie do wniosku, że dokumentacja jest niekompletna, to przedsiębiorca będzie miał czas (choć wciąż nie wiadomo jak długi) na dosłanie reszty wymaganych pozwoleń. URE uspokajało we wspomnianym już komunikacie z końca 2016 r., że terminy będą realistyczne i będą uwzględniały indywidualną sytuację firmy. Ciągle jednak szansa będzie jednorazowa i jeśli we wniosku nadal będą braki, firma automatycznie straci koncesję. A prezes URE zgodnie z prawem nie ma obowiązku informować zainteresowanej strony dlaczego wniosek nie spełnia wymagań.

W ocenie Haliny Pupacz, nawet jeśli przez błędne wnioski koncesyjne z rynku zniknie część stacji benzynowych, to skala nie będzie duża.

- Ponad 1,2 tys., działających w Polsce stacji benzynowych działa w oparciu o umowy franczyzowe zawarte z koncernami paliwowymi więc informacje o ostatecznym terminie złożenia wniosków koncesyjnych dotarła do nich wcześniej właśnie od koncernów – zaznacza prezes PIPP.

Co więcej, koncerny paliwowe wymagają od swoich współpracowników przesłania potwierdzenia złożenia wniosku koncesyjnego, bo zgodnie z prawem, od wtorku nie można dokonywać obrotu paliwami pomiędzy podmiotami, które go nie złożyły. Jeśli ktoś by kupił paliwo od takie przedsiębiorcy który nie złożył wniosku do URE jest narażony na wysokie kary finansowe a nawet na pozbawienie wolności. Dotyczy to jednak wyłącznie firm.

Jeśli jednak z rynku przez błędne wnioski koncesyjne z rynku zniknęłaby część stacji benzynowych, ceny paliw mogły by jeszcze bardziej wzrosnąć.
Według danych URE , obecnie ok. 11 tys. podmiotów posiada koncesje na obrót paliwami ciekłymi. Ile z nich wypadnie z rynku przez błędy we wnioskach koncesyjnych okaże się dopiero za kilka miesięcy.

>>> Polecamy: 35-proc. cła na importowane samochody? Donald Trump grozi Niemcom

OPINIE:

Branżę czekają niewspółmiernie surowe kary

Radosław Olszewski, radca prawny

Uważam, że z obowiązujących przepisów nie wynika żaden obowiązek dostarczania czegokolwiek oprócz nowych kodów CN.

Co więcej, automatyczne wygaśnięcie koncesji może rodzić poważne konsekwencje, zarówno natury prawnej jak i faktycznej. Ze strony prawnej ów automatyzm przepisów może zostać uznany za niezgodny z konstytucyjną zasadą proporcjonalności. Kara utraty koncesji za brak formalny jest moim zdaniem niewspółmierna do ewentualnego przewinienia. Warto zwrócić na to uwagę w świetle wprowadzanych ułatwień dla biznesu. Chodzi mi tu o zasadę, że przedsiębiorca nie będzie karany automatycznie lecz z uwzględnieniem stopnia winy i społecznej szkodliwości.

Ze strony faktycznej, jeśli założyć, że wiele firm z jakichkolwiek przyczyn nie złoży aktualizacji kodów CN i faktycznie zaprzestanie świadczenia usług, to mogłoby to grozić bezpieczeństwu energetycznemu kraju. W ten sposób w środku zimy byłby utrudniony lub wręcz uniemożliwiony dostęp do paliw.

Urząd Regulacji Energetyki mógł naruszyć konstytucję

Adam Toczyski, radca prawny

16 stycznia minął termin na aktualizację koncesji paliwowych do nowych definicji paliw ciekłych. Jak podał Urząd Regulacji Energetyki, na dzień 13 stycznia, a zatem w przededniu upływu terminu, do oddziałów URE wpłynęło jedynie ok. 50 proc. wniosków. Można oczywiście przypuszczać, że wielu przedsiębiorców złoży dokumenty „na ostatnią chwilę”.

Komunikat URE pokazał jednak jak ogromnym ciężarem dla przedsiębiorców okazały się nowe regulacje i ich niezwykle restrykcyjna, interpretacja przez Prezesa URE.

Nowe przepisy choć z założenia słuszne to przysporzyły najwięcej pracy i obowiązków firmom o których i URE i inne instytucje państwowe mają największą wiedzę. Mała stacja paliw, która była zobowiązana aktualizować koncesję powinna była przedłożyć wszelką dokumentację techniczną i ekonomiczną, począwszy od nabycia gruntu, robót budowalnych, kończąc na aktualnej dokumentacji ekonomicznej. Wydaje się, że taka interpretacja jest niecelowa i nieuzasadniona, zwłaszcza jeśli powiążemy ją ze stanowiskiem Prezesa URE, który twierdzi że wezwie przedsiębiorcę do uzupełnienia wniosku tylko raz i tylko w jednym terminie.

Powstaje więc pytanie co z regułami i zasadami wynikającymi z Kodeksu postępowania administracyjnego, które stosuje się w postępowaniach koncesyjnych?

Co w sytuacji, jeśli URE zażąda dokumentu, którego przedsiębiorca nie będzie w stanie przedłożyć w wyznaczonym terminie, bo trzeba go uzyskać z innej instytucji (np. protokoły z zakresu ochrony środowiska czy p-poż, etc.). W mojej opinii, nawet literalna wykładnia art. 16 ust. 2 ustawy z dnia 22 lipca 2016 roku, nie pozawala na odmowę wydłużenia terminu do przedłożenia takich dokumentów.

Takie wydłużenie nie jest wyznaczeniem nowego terminu, a więc nie uchybia stanowisku o wyznaczeniu tylko jednego terminu na uzupełnienie braków we wniosku.

Kolejne pytanie dotyczy stopnia poszanowania fundamentalnej zasady naszego porządku prawnego czyli ochrony tzw. praw nabytych. Skoro przedsiębiorca uzyskał koncesję na określony czas (po wcześniejszej pełnej weryfikacji przez URE i po przedłożeniu wszelkich niezbędnych dokumentów) to jak można mu ją odebrać, tylko z powodu niezłożenia bliżej nieokreślonych dokumentów i co więcej bez jakiegokolwiek postępowania w tym zakresie. Wydaje się, że prędzej czy później wszystkie te problemy będą zmuszone oceniać sądy administracyjne i Trybunał Konstytucyjny.