Plany mogłyby obejmować wykorzystanie w Syrii amerykańskich wojsk powietrznodesantowych, artylerii i śmigłowców bojowych, które miałyby być wsparciem podczas ataku na Ar-Rakkę, uważaną za syryjską stolicę dżihadystów.

Według "NYT" prezydent Donald Trump, który w piątek po raz pierwszy od objęcia stanowiska odwiedzi Pentagon, będzie domagał się, aby nowe możliwości działania zostały mu przedstawione w ciągu 30 dni. Gazeta przypomina, że podczas kampanii wyborczej Trump wielokrotnie powtarzał, że ma tajny plan pokonania IS i zapowiadał, że da dowódcom wojskowym miesiąc na opracowanie nowych opcji.

Oczekuje się, że Biały Dom będzie też naciskał na przegląd amerykańskiego potencjału nuklearnego, który składa się z trzech części: broni jądrowej na bombowcach, okrętach podwodnych i w podziemnych silosach, a także na ustalenie, w jaki sposób osiągnąć cel Trumpa, polegający na stworzeniu "najnowocześniejszego" systemu przeciwrakietowego.

Przed wyborami prezydenckimi Trump zapowiadał rozbudowę wojsk lądowych, marynarki wojennej, sił powietrznych i piechoty morskiej, a w projekcie dyrektywy zaapelowano o kroki w celu poprawy gotowości wojska do podjęcia działań zbrojnych.

Reklama

Jednym z pierwszych kroków ministra Mattisa, emerytowanego czterogwiazdkowego generała, który dowodził amerykańskimi siłami na Bliskim Wschodzie, była rozmowa telefoniczna z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Szef Pentagonu zapewniał go, że w pełni popiera Sojusz, który Trump krytykował jako "przestarzały". Mattis w przyszłym tygodniu uda się do Azji, by złagodzić obawy Japonii i Korei Południowej, że USA mogą zrezygnować z wypełniania swoich wieloletnich zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa tych krajów. Oczekuje się, że celem kolejnej podróży Mattisa będzie Europa, gdzie spotka się ze swymi odpowiednikami z NATO i weźmie udział w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

"Kongresmeni, a nawet niektórzy wojskowi liczą, że Mattis będzie stanowił przeciwwagę dla niektórych bardziej radykalnych posunięć nowej administracji" - czytamy w "NYT".

Gazeta pisze o "pozytywnej chemii" między nowym prezydentem a ministrem obrony. Jednocześnie podkreśla, że podczas gdy Trump i Mattis zgadzają się co do konieczności zwiększenia wydatków wojskowych, to niektóre poglądy nowego szefa Pentagonu nie idą w parze z opiniami prezydenta. Mattis jest sceptyczny co do intencji Rosji, opowiada się za wspieraniem sojuszników i sprzeciwia się stosowaniu tortur podczas przesłuchań terrorystów.

Najpilniejszym zadaniem Mattisa jest sporządzenie planu zintensyfikowania walk z IS. Gdy Barack Obama odchodził ze stanowiska prezydenta, w rękach bojowników była połowa Mosulu, na północy Iraku. Z kolei dziesiątki tysięcy wspieranych przez USA syryjskich Kurdów i rebeliantów otaczały Ar-Rakkę, ale nie było porozumienia w sprawie tego, które siły powinny zająć stolicę dżihadystów w Syrii.

Wśród potencjalnych opcji "NYT" wymienia szersze wykorzystanie sił specjalnych, zwiększenie górnego pułapu amerykańskich żołnierzy w Iraku i Syrii oraz przekazanie przez Biały Dom większych uprawnień Pentagonowi i dowódcom wojskowym w terenie, by przyspieszyć proces decyzyjny.

Według gazety przed Pentagonem stoi też trudne zadanie dotyczące tego, czy ryzykować konflikt z Turcją poprzez dozbrajanie syryjskich Kurdów podczas bitwy o Ar-Rakkę lub czy wspólnie stworzyć bardziej różnorodne siły. W ich skład mogliby wejść tureccy żołnierze, wspierane przez Ankarę grupy opozycyjne i być może amerykańska 82. Dywizja Powietrznodesantowa, a także śmigłowce Apache i artyleria.

Wśród innych opracowywanych dyrektyw, które mogą dotyczyć wojska, "NYT" wymienia postanowienia dotyczące bezpiecznych stref w Syrii. W środę Trump powiedział telewizji ABC, że w Syrii na pewno powstaną takie strefy dla uchodźców uciekających przed przemocą. Projekt dekretu, do którego dotarła gazeta, wzywa Mattisa i desygnowanego na sekretarza stanu USA Rexa Tillersona do opracowania odpowiedniego planu w ciągu 90 dni.

"NYT" przypomina, że w przeszłości amerykańscy wojskowi ostrzegali, że takie działania zwiększyłyby zaangażowanie USA w syryjską wojnę, czemu ostro sprzeciwiał się Obama.