18 stycznia Rosja podpisała dwa nowe porozumienia z władzami syryjskimi dotyczące rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii. Pierwsze zakłada rozszerzenie terytorium funkcjonującego jeszcze od czasów sowieckich w syryjskim porcie Tartus tzw. Punktu Zabezpieczenia Materialno-Technicznego (PZMT); drugie jest protokołem do zawartego w sierpniu 2015 roku porozumienia o utworzeniu rosyjskiej bazy na lotnisku w Chmejmim.

Porozumienia zawarte zostały na 49 lat, z opcją automatycznego ich przedłużenia na dalsze 25-letnie okresy, z możliwością wypowiedzenia, co najmniej rok przed upływem końca kolejnego okresu. Przewidują one bezpłatne użytkowanie przez Rosję terytorium i obiektów oraz zapewniają ich niemal pełną eksterytorialność. Nadają przywileje nie tylko personelowi baz i członkom rodzin, ale także obsługującym bazy rosyjskim firmom: m.in. wyjęcie spod syryjskiej jurysdykcji na terytorium baz oraz na obszarze całej Syrii, bezcłowy wwóz towarów, przejęcie przez Syrię odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez stronę rosyjską wobec stron trzecich.

Przed wybuchem wojny domowej w Syrii wiosną 2011 roku odziedziczony przez Rosję po Związku Sowieckim PZMT w Tartus znajdował się w stanie szczątkowym. W miarę wzrostu zaangażowania Moskwy w obronę reżimu Baszara al-Asada był on stopniowo rozbudowywany jako główny punkt dostaw sprzętu wojskowego najpierw dla armii syryjskiej, a od września 2015 roku dla rosyjskiego kontyngentu prowadzącego operacje bojowe z lotniska w Chmejmim.

Porozumienia zapewniają prawne podstawy stacjonowania rosyjskich sił praktycznie na czas nieokreślony (nie określają też górnego pułapu rosyjskiego personelu). Świadczy to o dążeniu Kremla do wykorzystania udanej operacji ratowania reżimu syryjskiego dla stworzenia podstaw trwałej obecności na Bliskim Wschodzie w charakterze wpływowego mocarstwa, które zastąpiłoby tam Stany Zjednoczone w roli głównego architekta regionalnego ładu. Rosja próbuje też wypracować – razem z Turcją i Iranem, ale bez USA, polityczną formułę, która pozwoliłaby doprowadzić do porozumienia pomiędzy reżimem Asada a bardziej umiarkowanymi elementami sunnickiej opozycji, na platformie wspólnej walki z ekstremistami z Państwa Islamskiego i Al-Kaidy. Zwraca uwagę nierównoprawny, quasikolonialny charakter porozumień o bazach.

Reklama

O rosnących ambicjach Moskwy na Bliskim Wschodzie świadczy też aktywność dyplomacji rosyjskiej w innych kwestiach poza wojną domową w Syrii. Rosja zaczęła demonstracyjnie wspierać marszałka Halifa Chaftara, rywalizującego z popieranym przez Zachód rządem libijskim. 1 stycznia Rosjanie zaaranżowali wizytę Chaftara na przepływającym obok Libii rosyjskim lotniskowcu Admirał Kuzniecow, w trakcie której odbył on wideokonferencje z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu. Z kolei 16 stycznia Rosja wystąpiła w charakterze organizatora spotkania i pośrednika pomiędzy głównymi palestyńskimi siłami politycznymi (administracją Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu i rządzącym w Gazie Hamasem). Zademonstrowała w ten sposób aspiracje do przejęcia czołowej roli w procesie regulacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego jako jedyne mocarstwo mające dobre relacje nie tylko z Izraelem, ale także z obiema głównymi siłami palestyńskimi.

Autor: Witold Rodkiewicz

>>> Czytaj też: Deutsche Bank pomagał prać brudne pieniądze w Rosji. Zapłaci 425 mln dol.