We wtorek strażnicy sądowi zabrali Nawalnego z miejsca pracy - biura jego Fundacji Walki z Korupcją, powołując się na polecenie sądu, by doprowadzić go na rozprawę. Opozycjonista wyjaśniał, że zamierza przyjechać sam i ma kupiony bilet lotniczy, jednak strażnicy towarzyszyli mu aż do drzwi sądu.

Na środową rozprawę przyjechał także oskarżony razem z Nawalnym Piotr Oficerow, który w poniedziałek wieczorem trafił do szpitala w Moskwie, a we wtorek został stamtąd wypisany. Jego obrończyni Swietłana Dawydowa powiedziała, że lekarz wypisał jej klienta po otrzymaniu "polecenia z samej góry". Strażnicy sądowi przyszli także we wtorek do biura Dawydowej, gdzie - jak relacjonowała prawniczka - próbowali wyłamać drzwi.

Działania straży sądowej nastąpiły po tym, jak sędzia, powołując się na dwukrotne niestawienie się oskarżonych, zgodził się z wnioskiem prokuratury, by Nawalnego i Oficerowa doprowadzić na rozprawę.

Tymczasem Nawalny i jego obrońcy oceniają, że sąd znacznie przyspieszył rozpatrywanie sprawy i tempo przesłuchań świadków oskarżenia. "Nowaja Gazieta" podała w środę, powołując się na obrończynię Olgę Michajłową, że w tym tygodniu sąd zakończy rozpatrywanie sprawy i uda się na naradę, by określić wyrok.

Reklama

Obecny proces jest powtórzeniem procesu Nawalnego i Oficerowa z 2013 roku, w którym Nawalny został skazany na 5 lat kolonii karnej za zdefraudowanie 30 mln rubli (460 tys. USD). Później karę zawieszono. W listopadzie 2016 roku rosyjski Sąd Najwyższy uchylił wyrok. Nastąpiło to po orzeczeniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że Rosja naruszyła prawo Nawalnego do uczciwego procesu, i zarządził wypłacenie mu 56 tys. euro kosztów sądowych i poniesionych szkód.

W połowie grudnia 2016 roku Nawalny ogłosił, że ma zamiar kandydować w wyborach prezydenckich w Rosji w 2018 roku. Bierne prawo wyborcze opozycjonista odzyskał dzięki temu, że w sprawie, którą zajmuje się sąd w Kirowie, nastąpiło uchylenie wcześniejszego wyroku.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)