Izba Wojskowa SN uwzględniła apelację prokuratury i uchyliła wyrok Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który w 2016 r. uniewinnił płk. rez. Mariusza S. i dwóch cywilów - tłumacza Saida al-K. oraz Wojciecha S. SN uznał m.in., że WSO zbyt pobieżne ocenił zachowania oskarżonych.

W lutym 2005 r. aresztowano dwóch Polaków wracających z Iraku. Znaleziono przy nich 90 tys. dolarów - o wiele więcej niż mogli zaoszczędzić z pensji żołnierzy na misji w Iraku. Byli oni z grupy CIMIC (współpracy cywilno-wojskowej), zajmującej się m.in. zlecaniem prac przy odbudowie prowincji Babil i Diwanija oraz wyborem miejscowych wykonawców. Po tym zapowiedziano, że kolejne kontrakty będą podpisywane w obecności Żandarmerii Wojskowej i kontrwywiadu wojska.

Według prokuratury wojskowej żołnierze III zmiany kontyngentu w Iraku mieli pobierać do 10 proc. wartości danego kontraktu od irackich przedsiębiorców, którym potem "umożliwiano" wygrywanie przetargów na odbudowę infrastruktury przez m.in. fałszowanie ich ofert. Polacy mieli zagarnąć w sumie ok. 780 tys. dolarów. Oskarżeni odpierali zarzuty przyjęcia korzyści majątkowej znacznej wartości, za co groziło do 12 lat.

Jeszcze w 2005 r. siedmiu oskarżonych żołnierzy dobrowolnie poddało się karze przed WSO - od 2,5 roku więzienia bez zawieszenia do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu plus grzywny. W 2006 r. w WSO zapadły zaś wyroki skazujące siedmiu oskarżonych, którzy nie poddali się karze - na kary od 4 do 2,5 lat więzienia, ograniczenia wolności, wydalenie z wojska oraz grzywny powyżej 200 tys. zł.

Reklama

Po apelacji oskarżonych, SN w 2007 r. uchylił ten wyrok. Nakazał WSO ponowny proces, z poleceniem zbadania m.in. działań w sprawie Wojskowych Służb Informacyjnych, co do których legalności - według SN - "można mieć bardzo poważne wątpliwości". Za nierealne SN uznał też, by sposób gospodarowania środkami USA, będącymi w dyspozycji CIMIC, oceniać przez pryzmat polskich przepisów o przetargach.

Obrona wnosiła o uniewinnienie lub o kary w zawieszeniu. Obrońcy podkreślali, że III zmiana kontyngentu dostała od poprzedniej listę przedsiębiorców, którzy "mają wygrywać przetargi". Dowodzili, że wszystko działo się za wiedzą WSI. Mówili, że świadkowie oskarżania są niewiarygodni, a ława oskarżonych za krótka. Nie ustalono też, kto wręczał Polakom korzyści majątkowe. "Tam była wojna wywołana przez USA, w której Polacy uczestniczyli, narażając życie i zdrowie. Oskarżeni służyli dla kraju; podziękowano im procesem" - mówił mec. Jacek Krupa. Dodał, że USA nie przekazały Polsce oryginałów dokumentów przetargów, które "zostały rozliczone bez uwag przez władze USA".

Po ponownym procesie, w 2011 r. WSO uznał, że nie ma dowodów korupcji Mariusza S., Saida al-K. i Wojciecha S. i uniewinnił ich. Uznał, że obciążają ich tylko pomówienia tych, którzy poddali się już karze. Wyrok dla mjr. rez. Tomasza K. – dwóch lat więzienia w zawieszeniu, 80 tys. zł grzywny i przepadek uzyskanych przezeń ponad 140 tys. zł) sąd uzasadnił faktem przyznania się przezeń do przyjęcia 33 tys. dolarów. W 2012 r. SN utrzymał w mocy wyrok skazujący wobec K. i zwrócił WSO sprawy Mariusza S., Saida al-K. oraz Wojciecha S. Według prokuratury WSO źle ocenił dowody.

W 2016 r. WSO uniewinnił trzech podsądnych, uznając że nie można przypisać im łapownictwa – od czego apelację złożyła prokuratura. W poniedziałek trzech sędziów SN uznało, że apelacja jest zasadna i zwróciło sprawę WSO.

Jak mówił sędzia SN Jerzy Steckiewicz, ocena przestępstwa łapownictwa wymaga ponownej oceny, bo WSO odniósł się do tego zbyt zdawkowo. Według SN, WSO zbyt pobieżne ocenił zachowania oskarżonych. WSO podkreślał, że proceder bakszyszy zaczął się, zanim Mariusz S. przybył do Iraku. "Ale faktem, że dostawał on pieniądze" – podkreślił sędzia Steckiewicz.

Łukasz Starzewski (PAP)