"Niezależnie od tego czy (pokój) zostanie osiągnięty zgodnie z zasadą dwóch państw, jeżeli taka będzie wola obu stron, czy innej, Stany Zjednoczone uważają, że pokój jest najważniejszy" - powiedział dziennikarzom wspomniany funkcjonariusz.

Dodał, że Trump nie będzie próbował "dyktować" premierowi Benjaminowi Netanjahu rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego. "Prezydent nadał sprawie pokoju na Bliskim Wschodzie wysoki priorytet” - podkreślił funkcjonariusz Białego Domu.

Negocjacje ze stronami konfliktu izraelsko-palestyńskiego Trump powierzył swemu zięciowi Jaredowi Kushnerowi i oczekuje - jak poinformował funkcjonariusz - że będą one prowadzone "bardzo intensywnie".

Podkreśla się, że wypowiedź ta stanowi istotną zmianę stanowiska Waszyngtonu. Przez całe dziesięciolecia kolejne administracje USA, zarówno republikańskie jak i demokratyczne, uważały powstanie dwóch państw - izraelskiego i palestyńskiego - za podstawę rozwiązania konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Reklama

Poprzedni demokratyczny prezydent Barack Obama uważał powstanie dwóch państw w Palestynie za kluczowe i ostrzegał, że "obecne status quo jest nie do utrzymania".

Agencja Associated Press zauważa, że ewentualne wycofanie poparcia Waszyngtonu dla powstania odrębnego państwa palestyńskiego mogłoby spotkać się z gniewną reakcję świata arabskiego, w tym Arabii Saudyjskiej, której administracja Trumpa potrzebuje do walki z tzw. Państwem Islamskim (IS) oraz przeciwstawiania się szyickiemu Iranowi. (PAP)