UBS ocenia, że można spodziewać się dalszych rajdów na rynku miedzi z powodu zakłóceń w dostawach metalu z największych kopalni miedzi na świecie i rosnącego popytu na metale w Chinach.

Pracownicy Escondida, kopalni miedzi, która należy do koncernu surowcowego BHP Billiton, rozpoczęli w czwartek strajk - ma on potrwać co najmniej 2 tygodnie. To oznacza, że z rynku może zniknąć tygodniowo 24.000 ton miedzi.

We wtorek pojawiła się szansa na wznowienie rozmów protestującej załogi kopalni z władzami BHP. Rozmowy być może rozpoczną się w środę.

"Strajk w chilijskiej kopalni miedzi jeszcze się jednak nie zakończył" - mówi Ji Xianfei, analityk Guotai Junan Futures. "Wygląda na to, że przerwy w produkcji miedzi potrwają dłużej. Z rynku zniknie znacząca ilość tego metalu" - dodaje.

Reklama

Firma Freeport-McMoRan Inc. zapowiedziała tymczasem, że w tym tygodniu wstrzyma produkcję miedzi w swojej kopalni Grasberg w Indonezji. To druga największa kopalnia miedzi na świecie, po Escondida.

Wstrzymano już eksport tego metalu z Indonezji, a magazyny Grasberg zaczynają się mocno zapełniać. Na razie pracownicy mają skrócony czas pracy.

Szefowie Freeport-McMoRan prowadzą rozmowy z władzami Indonezji na temat pozwoleń dla tej firmy dotyczących produkcji miedzi.

Zakłócenia w dostawach miedzi dotyczą około 10 procent światowej podaży tego metalu.

Tymczasem wydatki Chin na miedź w najbliższych latach (2017-2020) będą bardziej intensywne - oceniają analitycy UBS.

We wtorek miedź staniała na LME o 85 dolarów, do 6.021 USD za tonę. Była to reakcja na możliwy powrót do stołu rozmów przez strajkujących robotników z Escondida z władzami koncernu BHP Billiton. "Możliwe zakończenie tego strajku byłoby dla rynku miedzi niedźwiedzim czynnikiem" - ocenił Tim Evans, główny strateg rynku Long Leaf Trading. (PAP)

>>> Polecamy: Z naftowego giganta w zieloną potęgę. Arabia Saudyjska szykuje się na energetyczną rewolucję