"Musimy mieć możliwość zaangażowania wszystkich zasobów (do gaszenia pożaru)" - powiedziała burmistrz Christchurch Lianne Dalziel, uzasadniając decyzję o ogłoszeniu stanu wyjątkowego.

Władze regionu Selwyn podkreśliły, że z uwagi na zmienne wiatry nie da się przewidzieć, w którym kierunku będzie rozprzestrzeniać się ogień, co utrudnia akcję gaśniczą.

Obszar ten zamieszkuje łącznie ok. 400 tys. ludzi.

Nowozelandzkie ministerstwo obrony zapowiedziało, że w gaszeniu ognia będą pomagać także żołnierze. We wtorek jeden z uczestniczących w akcji śmigłowców spadł na ziemię; pilot maszyny zginął w wypadku. (PAP)

Reklama