W ostatnich tygodniach krajowe media poświęcały sporo uwagi tematom związanym z jakością powietrza. Negatywnym „bohaterem” codziennych doniesień był przede wszystkim szkodliwy pył zawieszony (PM 2,5 oraz PM 10).
ikona lupy />
Jakość powietrza w polskich metropoliach / Media

Smogowe problemy takich miast, jak na przykład Warszawa oraz Kraków, zwróciły uwagę Polaków na kwestię czystości powietrza i stały się nawet orężem walki politycznej. W nawiązaniu do niedawnych wydarzeń warto sprawdzić, czy kłopoty związane z jakością powietrza w polskich metropoliach, rzeczywiście są nowym zjawiskiem. Dane GUS-u oraz Inspekcji Ochrony Środowiska wskazują, że 5 lat i 10 lat temu mieszkańcy niektórych miast wdychali jeszcze więcej szkodliwego pyłu.

Najmniejsze powody do narzekania mają mieszkańcy Trójmiasta oraz Szczecina …

Informacje na temat zanieczyszczeń pyłowych, regularnie zbiera m.in. Inspekcja Ochrony Środowiska (IOŚ). Główny Urząd Statystyczny co roku publikuje dane wspomnianej instytucji w swoim opracowaniu dotyczącym ochrony środowiska. Najnowsza taka analiza GUS-u prezentuje m.in. informacje o stężeniu pyłów zawieszonych PM 2,5 oraz PM 10 na terenie największych aglomeracji miejskich. Warto wiedzieć, że pył o mniejszej średnicy ziaren (PM 2,5) jest bardziej szkodliwy. Dlatego ustalono mniejszy limit jego dopuszczalnego stężenia (25 µg/mikrogramów w 1 m3 powietrza). Analogiczna norma dla pyłu PM 10 to 40 µg/1 m3 powietrza.

Reklama

Dane GUS-u oraz IOŚ z 2015 r. wskazują, że roczne limity stężenia pyłu PM 2,5 zostały znacząco przekroczone na terenie aglomeracji krakowskiej (o 48%) oraz aglomeracji górnośląskiej (o 21%). Dwie wymienione aglomeracje wyróżniały się także zbyt wysokim stężeniem pyłu zawieszonego PM 10. Średnioroczny wynik dla Krakowa (z 2015 r.), przekraczał normę o 37%. Dla porównania, w „najczystszej” aglomeracji trójmiejskiej, roczne stężenia pyłu PM 2,5 i PM 10 były o 46% oraz 48% mniejsze od dopuszczalnej wartości – wskazuje Andrzej Prajsnar – ekspert portalu RynekPierwotny.pl. Pod względem zapylenia powietrza, pozytywnie wyróżniała się też inna aglomeracja położona nad Bałtykiem (szczecińska). Warto również zauważyć, że na terenie aglomeracji warszawskiej, wrocławskiej i poznańskiej zapylenie w 2015 r. było bardzo zbliżone, a stężenia pyłu PM 2,5 utrzymywały się blisko dopuszczalnej normy.

Od 2010 r. do 2015 r. spory spadek zapylenia odnotowano nie tylko w Krakowie

Trzeba zdawać sobie sprawę, że pomimo złych wyników z aglomeracji krakowskiej i aglomeracji górnośląskiej, tamtejsze powietrze w 2015 r. było mniej zapylone niż 5 lat oraz 10 lat wcześniej. Przykładowy spadek stężenia pyłu PM 2,5 w Krakowie i okolicach, obliczony dla 2010 r. oraz 2015 r. wyniósł 28% (patrz poniższa tabela). Analogiczna zmiana dotycząca stężenia pyłu zawieszonego PM 10, oscylowała na poziomie (-17%). Sporą poprawę odnotowano również na terenie aglomeracji górnośląskiej, trójmiejskiej, warszawskiej i wrocławskiej. Warto zwrócić uwagę, że pomiędzy 2010 r. i 2015 r. stężenie pyłu PM 10 na terenie Wrocławia i okolic spadło aż o 41%.

Ciekawie przedstawia się też sytuacja aglomeracji bydgoskiej. Na terenie Bydgoszczy i okolicznych miejscowości, stężenie pyłu zawieszonego PM 10 wzrosło aż o 49% w ciągu 10 lat (2005 r. - 2015 r.). To ważny sygnał alarmowy dla lokalnych władz, mimo że średnioroczne zapylenie w aglomeracji bydgoskiej (2015 r.), nie przekraczało jeszcze dopuszczalnych norm – dodaje ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Pozytywne zmiany w aglomeracjach najbardziej dotkniętych problemem zapylenia (krakowskiej i górnośląskiej) nie oznaczają, że miejscowe władze powinny zredukować wysiłki mające na celu poprawę jakości powietrza. W ostatnim czasie zapylony Kraków poniósł spore straty wizerunkowe, które mogą mieć wpływ na wiele aspektów jego sytuacji ekonomicznej. Przykładem jest rynek mieszkaniowy. Po zimowych doniesieniach o złej jakości krakowskiego powietrza, można zaobserwować zwiększone zainteresowanie zakupem lokali i domów położonych w bardziej „czystych” okolicach (np. w powiecie krakowskim lub wielickim).

>>> Polecamy: Które z naszych miast jest najbardziej „zielone”?