Volkswagen zgodził się w ubiegłym roku, że odkupi ok. 500 tys. pojazdów z silnikiem diesla w USA, które nie są w stanie przejść testów emisyjnych, a firma nie jest w stanie ich naprawić. Volkswagen nie będzie mógł sprzedać samochodów ponownie, dopóki niemiecki koncern nie zadowoli amerykańskich regulatorów i nie znajdzie sposobu na naprawę.

Koszty odkupienia lub złomowania wadliwych pojazdów to część 22,6 mld euro, które firma jak dotąd przeznaczyła na pokrycie kosztów zw. ze skandalem emisyjnym. Dyrektor generalny Volkswagena Matthias Mueller powiedział w ubiegłym miesiącu, że nie ma wiedzy o żadnych dodatkowych kosztach.

Wycofane z rynku pojazdy niemiecka firma przewozi do wielkich magazynów, takich jak opuszczony stadion NFL obok Detroit czy była baza wojskowa w Kalifornii.
Odkup samochodów to część kosztownej operacji logistycznej, do której niemiecki koncern został zmuszony po tym, jak wyszedł na jaw proceder obchodzenia przez tę firmę amerykańskich norm emisji spalin. Volkswagen sprzedał pół milion auta z silnikiem diesla ze specjalnym oprogramowaniem kontrolującym emisję spalin.

Oprogramowanie to aktywowało się w czasie testów w laboratoriach, ale pozostawało nieaktywne w czasie normalnego użytkowania samochodów. W efekcie poziom emisji tlenków azotu przekraczał dopuszczalne normy o 40 proc. Sześciu prezesom Volkswagena postawiono zarzuty, a firma na odkup wadliwych pojazdów w USA przeznaczyła ponad 10 mld dol.

Około 15 tys. właścicieli aut niemieckiego producenta zgłasza się co tydzień do dealerów, aby odsprzedać swoje jetty, passaty i golfy. Amerykanie za swoje pojazdy dostają nawet do 40 tys. dol. Zgodnie z podpisaną umową, odsprzedane auta nie mogą wrócić na amerykańskie drogi, dopóki nie będą spełniać norm emisji spalin, naprawa tej wady jest jednak trudna. Co więcej, Volkswagen nie może wyeksportować aut do innych krajów, gdzie normy emisji spalin są niższe.

Reklama

288 tys. właścicieli lub najemców aut oczekuje, że ich auta zostaną odkupione lub umowy leasingu zostaną rozwiązane. Do 18 lutego obsłużono 138 tys. klientów. Z kolei 52 tys. właścicieli zdecydowało, że chcą zachować swoje auta, ale oczekują od Volkswagena naprawy wady. Naprawa jednak może nie być łatwa i w dużej mierze zależy od modelu auta. Silniki samochodów wyprodukowanych w 2015 roku są wyposażone w najnowszą która umożliwia naprawę. Ta zaś ma przebiegać w dwóch fazach: najpierw wymienione zostanie oprogramowanie, a następnie elementy silnika.

Problematyczne natomiast mogą się okazać starsze silniki, wyprodukowane w latach 2009-2014. Ich liczbę ocenia się na ok. 325 tys.

Tymczasem firma do 30 czerwca 2019 roku, zgodnie z umową musi odkupić lub naprawić co najmniej 85 proc. samochodów z 2-litrowymi silnikami diesla. Jeśli to się nie uda, Volkswagen zapłaci Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska 85 mln dol. za każdy pkt. proc. poniżej tego poziomu oraz dodatkowo 13,5 mln dol. California Air Resources Board za każdy pkt. proc. poniżej tego poziomu w stanie Kalifornia.

Aby sprostać temu zadaniu, Volkswagen zatrudnił w USA ok. 1,3 tys. pracowników, którzy zajmują się tylko skupem aut. Ceny odkupywanych samochodów wahają się od 12,5 tys. dol. za jettę z 2009 roku do 40 tys. dol. za Audi A3 TDI z 2015 roku.

„Opinia publiczna nie zdaje sobie sprawy ze skali tego przedsięwzięcia. Nic podobnego wcześniej w USA nie miało miejsca” – komentuje Metthew Welch, menedżer z saolonu Auburn Volkswagen obok Seatle.