Od kilku lat ta jedna z najważniejszych formacji politycznych we Włoszech pogrążona jest w kryzysie finansowym. Z powodu zadłużenia zrezygnowano z wynajmu okazałej siedziby w centrum Rzymu. Wcześniej wkroczył tam komornik i zajął meble z powodu niezapłaconych rachunków. Poza tym zwolniono kilkudziesięciu pracowników rzymskiej centrali partii.
Pusta kasa i długi to przede wszystkim rezultat radykalnej redukcji finansowania partii politycznych z budżetu we Włoszech, co wkrótce zgodnie z ustawą zupełnie ma się skończyć. Poza tym Forza Italia miała duże trudności z wyegzekwowaniem składek od swych działaczy. Do niedawna byli oni obdarowywani przez Berlusconiego drogimi prezentami od telewizorów po złotą biżuterię.
Przed trzema laty były premier, posiadający kilkumiliardowy majątek, przestał finansować partię z własnych pieniędzy i dokładać do jej kasy ilekroć była taka potrzeba.
Nowa ustawa znosząc stopniowo finansowanie partii z budżetu państwa wprowadziła jednocześnie możliwość odpisania 2 promili od należnego podatku od dochodów osobistych na wskazane przez podatnika ugrupowanie. Jednak w zeszłym roku zdecydowało się na to tylko 2,4 procent podatników.
Opozycyjna Forza Italia otrzymała z tego tytułu około 600 tysięcy euro od 60 tysięcy osób. Dla porównania rządzącej centrolewicowej Partii Demokratycznej przekazano z odpisów 10 razy więcej, ponad 6 milionów euro.
Jak się zauważa, kwota 600 tysięcy to bardzo niewielka suma w przypadku formacji politycznej działającej w całym kraju.
Dlatego 80-letni Berlusconi postanowił wystąpić z zakrojoną na szeroką skalę kampanią, zwłaszcza w internecie, by namawiać swych sympatyków do dokonania odpisu na rzecz jego ugrupowania. Zalecił podobne zaangażowanie wszystkim lokalnym koordynatorom.
W rozesłanym liście do działaczy Forza Italia jej skarbnik Alfredo Messina napisał: "W obecnej trudnej sytuacji naszego budżetu, jaką znacie, odpis ten to cenne źródło, którego nie możemy absolutnie zlekceważyć".
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)