4,5 mln Japończyków w wieku 35-54 lat wciąż mieszka z rodzicami - wskazują dane Instytutu Badań i Szkoleń Statystycznych przytoczone przez dziennik "Japan Times". Zjawisko znane jest od 20 lat i nosi nazwę "singli pasożytów".

Według badaczy, cytowanych w czwartek przez anglojęzyczny dziennik, mianem "singli pasożytów" zwykło się nazywać pokolenie, które podczas wzrostów japońskiej gospodarki, notowanych do połowy lat 90. ubiegłego wieku, nie robiło zawodowych planów na przyszłość i inwestowało jedynie we własne przyjemności.

Twórcą określenia jest japoński socjolog Masahiro Yamada, który pierwszy raz o "singlach pasożytach", niebudujących rodzin ludziach, którzy pomimo wejścia w dorosłość polegają na pieniądzach rodziców, pisał w 1997 r.

Yamada w wywiadzie dla "Japan Times" przypomina, że przed dwoma dekadami w czasach prosperity młode pokolenie zanadto zwlekało z zakładaniem rodzin. "Byli zbyt zajęci myśleniem o własnych przyjemnościach" - co według Yamady nie przełożyło się na zbudowanie mocnych fundamentów ekonomicznej niezależności w dłuższym horyzoncie czasowym.

Obecnie "single pasożyty" są osobami w średnim wieku bez oszczędności i praw do emerytury. Z perspektywy japońskiego systemu socjalnego stają się coraz większym obciążeniem, dodatkowym wobec i tak starzejącego się społeczeństwa - podkreśla dziennik. Według Fuminobu Ohashi, który w rozmowie z dziennikiem przyznał, że sam był jednym z "singli pasożytów", a obecnie korzysta z pomocy grupy wsparcia, zjawisko jest "cicho tykającą bombą zegarową" dla Japonii. Prawdziwy problem zacznie się bowiem wtedy, gdy zaczną umierać rodzice uzależnionych od nich singli.

Reklama

Według oficjalnych danych wśród japońskich 50-latków w 2015 r. co czwarty mężczyzna oraz co siódma kobieta pozostają singlami.

Brak stabilności ekonomicznej przekłada się na konieczność wykonywania pracy dorywczej, która przeważnie oznacza niskie zarobki. Osób zatrudnianych na podstawie czasowych umów jest obecnie dwukrotnie więcej (40 proc.) niż w latach 80. ubiegłego wieku (20 proc.) - informuje "Japan Times". W najbliższym czasie nie ma szans na odwrócenie trendu, ponieważ wielu ludzi wciąż nie ma ekonomicznego zaplecza pozwalającego na zawieranie związków małżeńskich, nawet gdyby tego chcieli - twierdzi cytowany ekonomista Instytutu Informacji i Badań Mizuho Katsuhiko Fujimori.

Japoński system zatrudnienia premiuje stabilne, długoletnie zatrudnienie, uzyskiwane bezpośrednio po ukończeniu studiów, dlatego osoby w średnim wieku mają trudności ze znalezieniem nowej pracy - mówi członek organizacji non profit zajmującej się pośrednictwem pracy Hirotoshi Moriyama. "Jest ciężko, gdy wypadnie się z tradycyjnych szczebli zatrudnienia" - podkreśla Moriyama.

Zjawisko "singli pasożytów" i piętrzące się przed nimi trudności w odnalezieniu swojego miejsca w japońskim społeczeństwie potęgowane jest także przez inny syndrom o nazwie "hikikomori". Tym terminem określa się w Japonii osoby cierpiące na stany lękowe podobne do agorafobii. Ludzie ci, choć nie wykazują żadnych objawów psychotycznych, odcinają się od wszelkich kontaktów społecznych z wyjątkiem minimalnych interakcji z członkami najbliższej rodziny. Termin "hikikomori", oznaczający wycofanie społeczne, ukuł japoński psychiatra Tamaki Saito. Większość "hikikomori" to mężczyźni. Potrafią zamykać się w swych mieszkaniach na całe lata, a nawet dziesięciolecia, unikając kontaktów ze światem zewnętrznym.