Gdyby miał pan laikowi wytłumaczyć, co to jest drukowanie 3D i jak to jest w ogóle możliwe, to co by pan powiedział?

To przenoszenie cyfrowych obiektów na obiekt rzeczywisty. Plik przedstawia bryłę, która staje się obiektem fizycznym za pomocą materiałów nanoszonych warstwowo na siebie. Zortrax specjalizuje się w technologii FFF, która polega na warstwowym nanoszeniu materiałów termoplastycznych na platformę. Przechodzi on przez podgrzewaną dyszę, a ta jeździ w osi X, Y i Z, układając poszczególne warstw. I tak powstaje wydruk 3D.

Czyli tradycyjne wyobrażenie o czymś wypadającym z drukarki odpada.

Nie do końca. Tu otwieramy drzwiczki drukarki i mamy gotową bryłę.

Reklama

Dziś chyba da się już wydrukować prawie wszystko w ten sposób.

Prawie. Ale tu w Hanowerze drukujemy polskie logo targów, których Polska jest partnerem, czyli K-drony (to jedenastościenna bryła odkryta przez Janusza Kapustę w 1985 roku – red.). K-drona drukowaliśmy 6 godzin, ale to kwestia fizyki. Jeśli materiał jest topiony i musi zastygnąć, to potrzebuje czasu.

A gdybym chciała wydrukować sobie auto?

Można, ale w częściach, ze względu na pole robocze drukarki.

A będzie jeździł?

Taki z termoplastiku może być mało odporny, trzeba by go zrobić z proszków metalicznych zgrzewanych przez laser. Ale my na przykład kupiliśmy motor, zdjęliśmy obudowę, zrobiliśmy nową i jeździ. Nie sprawdzaliśmy jednak wytrzymałości.
Nawet samochód z drukarek proszkowych może nie nadawać się do jazdy. Druk 3D w naszej technologii to przede wszystkim prototypowanie, więc do takich celów materiały z których korzystamy mogą się sprawdzać

Kto korzysta z waszych maszyn?

Obecnie to przemysł, ale też medycyna. WAT i Politechnika Śląska drukują sobie prototyp sztucznego serca, funkcjonalny, który podłączają do aparatury badawczej, mierzą ciśnienie wyrzutowe z komory. Oczywiście jego nie można nikomu wszczepić, ale do celów badawczych nadaje się jak najbardziej. Kosztuje ich to kilkaset złotych, a na prawdziwe sztuczne serce do badań wydaliby pół miliona złotych. Z kolei zakład fizyki przy instytucie onkologii w Szczecinie produkuje osłonę zdrowych tkanek dla pacjentów radioterapii, dzięki czemu promieniowanie dociera głównie do chorych komórek, a pozostała część promieniowania jest rozpraszana, co zmniejsza negatywny jego wpływ na zdrowe komórki..
Druk 3D to oszczędność czasu, a w przypadku prototypów oszczędność kosztów. Ale w przypadku masowej produkcji nie jest to już tak opłacalne.

Swoje drukarki sprzedajecie głównie na eksport. Dlaczego?

Polska jest rynkiem perspektywicznym, ale nie oszukujmy się, jeszcze nie tak chłonnym jak Francja, Włochy czy Wielka Brytania. To europejskie rynki najbardziej chłonne jeśli chodzi o druk 3D. Największym odbiorcą są Stany Zjednoczone, więc tam też jesteśmy dostępni. Ale sprzęt produkujemy w Chinach, choć udział w firmie jest tylko polski, od samego początku. Założyciele firmy po prostu mieszkali i pracowali w Chinach, tam poznali technologię 3D i postanowili zrobić własną drukarkę. Okazało się na początku, że pierwsze drukarki „zrób to sam” składa się 4 miesiące i drugie tyle kalibruje. Postanowili więc zrobić własną, która będzie gotowa do pracy zaraz po wyjęciu z pudełka. Pieniądze zebrali na Kickstarterze, nawet więcej niż zakładali. Rynek tak pokochał to rozwiązanie, że wciąż bije rankingi popularności, nasza drukarka jest w światowym TOP10 od lat. To, co nas odróżnia to kompleksowe podejście do druku 3D. Dostarczamy całe środowisko, w skład którego wchodzi drukarka, materiały i oprogramowanie. Podobną strategię stosuje np. Apple

Co by się musiało stać, by polski rynek dogonił resztę?

To kwestia edukacji, dostrzeżenia, że te narzędzia funkcjonują na rynku i mogą się przydać. Bo cenowo są już naprawdę przystępne. Nasza flagowa drukarka kosztuje 6900 zł netto, więc to rozwiązanie dostępne także dla małych i średnich przedsiębiorstw.