Wśród zagrożeń związanych z imigrantami z Bliskiego Wschodu Gowin wskazał terroryzm, "zagrożenie najbardziej bezpośrednie".

"Było oczywiste, że w ślad za taką falą imigrantów pojawią się zamachy. One się pojawią nie tylko w tym pokoleniu. Duża część zamachów przeprowadzanych dzisiaj w Europie to jest dzieło dzieci bądź wnuków imigrantów sprzed kilkudziesięciu lat. Widać, że przedstawiciele zwłaszcza świata islamu nie integrują się, nie chcą zasymilować wartości europejskich" - podkreślił wicepremier na poniedziałkowym briefingu prasowym w Warszawie.

W ocenie Gowina Europejczycy mają prawo żyć w takim świecie, w którym rządzą zasady wyznawane przez nich "od stuleci czy nawet tysiącleci".

"Jestem przekonany, że nastawienie opinii publicznej narodów europejskich będzie się zdecydowanie zmieniać, że okaże się, że to my, Polacy, lepiej czuliśmy tętno historii. My Polacy lepiej od narodów zachodniej Europy uświadamialiśmy sobie, jakim zagrożeniem jest masowa imigracja z krajów, które kulturowo są kompletnie Europie obce" - dodał wicepremier.

Reklama

Wśród innych niebezpieczeństw związanych z masową imigracją wskazał zagrożenia kulturowe.

"Europa zachodnia dzisiaj w błyskawicznym tempie zmienia swoją strukturę demograficzną i wydaje się, że w przypadku takich krajów jak Francja w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat może się okazać, że wyznawcy islamu, nie tylko islamu jako religii, ale wyznawcy takich wartości, jak przekonanie o zasadniczej nierówności między mężczyzną a kobietą, będą w większości" - podkreślił minister nauki.

Jego zdaniem, ważne jest odróżnienie uchodźców od imigrantów. "Uchodźcom można pomagać tam na miejscu, w Syrii czy na Bliskim Wschodzie. Zresztą widać, że wielu uchodźców z Syrii już dzisiaj wraca do swoich ojczyzn właśnie dlatego, że byli uchodźcami" - powiedział Gowin. Jak zauważył stanowią oni "zaledwie drobną cząstkę tej wielomilionowej już dzisiaj rzeszy imigrantów, którzy pojawili się w Europie."

Gowin pytany, czy polski rząd wyobraża sobie przyjęcie kilku tysięcy uchodźców stwierdził:

"Ja oczywiście nie wykluczam tego, że w pewnym momencie Polski rząd zdecyduje się na utworzenie takiego kordonu humanitarnego. Natomiast bądźmy szczerzy: nie da się wyłonić wielotysięcznej rzeszy spośród imigrantów tak, żeby precyzyjnie stwierdzić, jakie jest pochodzenie i czy ktoś ma związki ze środowiskami terrorystycznymi, czy nie ma" - mówił.

Dodał, że w 2015 r. rozmawiał z oficerami centrum antyterrorystycznego funkcjonującego przy ABW. "Wtedy oni mówili, że wówczas w Polsce było mniej więcej tak liczne środowisko muzułmańskie, że polskie służby są w stanie monitorować to środowisko i monitorować, czy pojawiają się tam tendencje terrorystyczne. Natomiast po zwiększeniu się o kilka tysięcy takiej rzeszy byłoby to już niemożliwe" - podkreślił wicepremier.

"Będziemy bardzo konsekwentnie stać na straży tego, do czego nasze rządy zostały powołane. Nasze rządy zostały powołane nie do tego, żeby zbawiać cały świat, tylko do tego, żeby dbać o bezpieczeństwo Polaków, Węgrów czy Czechów" - powiedział Gowin pytany o działania Grupy Wyszehradzkiej w kwestii imigrantów z Bliskiego Wschodu.

>>> Czytaj też: Dziś wciąż jesteśmy prounijni, a jutro? Rozwód Polski z UE może pełzać latami