O kwestie majątku pytał M. Tuska Stanisław Pięta (PiS). Dopytywał m.in. o prowadzoną przez M. Tuska firmę i o posiadane nieruchomości.

O uchylenie tych pytań - jako nie mających związku z pracą komisji - wnosił pełnomocnik świadka mec. Roman Giertych. "Czy pan poseł jest urzędem skarbowym?" - pytał Piętę Giertych.

"Jesteście państwo mistrzami w budowaniu sytuacji pokazujących, że ktoś ma coś do ukrycia, więc ja nie mam nic do ukrycia w tej sprawie" - zaznaczył M. Tusk.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) odparła na to: "Wypraszam sobie takie uwagi (...) ja panu pomogę, dlaczego o to pytałam, jeśli pan chce, sam pan to wywołał".

Reklama

Przewodnicząca dodała, że "to pytanie nie jest kompletnie bezzasadne". "Jakby pan zechciał się odnieść w takim razie do protokołu przesłuchania świadka pana Krzysztofa Malinowskiego, który złożył zeznania tej treści: Pamiętam treść pisma, które przesłałem do ABW. W tym temacie chcę powiedzieć, że zdarzenie związane z łapówką miało miejsce w dniu mojego ostatniego spotkania z Marcinem P. w lokalu w kinie Krewetka. Ja na to spotkanie przyszedłem wcześniej niż się umówiliśmy. To zdarzenie miało miejsce w restauracji. Ja przebywałem na zewnątrz i widziałem, co się dzieje w środku przez szybę. Tam jest wejście przeszklone, także widać co się dzieje w środku. Kiedy przyszedłem widziałem Marcina P. oraz Michała Tuska. Oni siedzieli przy stoliku, mieszczącym się po lewej stronie od wejścia z brzegu. Ja zacząłem ich obserwować. Jak mówiłem, stałem na zewnątrz, oni mnie nie widzieli, ja zrobiłem zdjęcie telefonem komórkowym Nokia N95. Na tym zdjęciu widać jak Marcin P. wręcza kopertę Michałowi Tuskowi" - cytowała Wassermann i pytała czy to jest prawdziwe zdarzenie.

"Nie, to jest jakiś absurd" - odpowiedział M. Tusk. Dodał, że nie pamięta żadnego spotkania z P. w innym miejscu, niż w biurze OLT Express.

Mec. Giertych zaś powiedział, że formuła, w której przewodnicząca "odczytała zeznania jakiegoś nieznanego pana Malinowskiego ma wszelkie cechy pomówienia i to karalnego".

M. Tusk powiedział zaś, że jest właścicielem firmy transportowej, która posiada w leasingu dwa pojazdy oraz jest też właścicielem swojego mieszkania. "Ja to mieszkanie kupiłem w roku 2013 albo 2014 za pieniądze ze sprzedaży poprzedniego mieszkania. Poprzednie mieszkanie kupiłem w roku 2010 na kredyt hipoteczny, który spłacam do dzisiaj. (...) Dokonaliśmy operacji, która się nazywa przeniesienie kredytu. Mieszkanie spłacam, płacąc raty hipoteczne w wysokości około 2 tys. zł miesięcznie" - dodał.