W przerwie czwartkowego posiedzenia komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji Jaki w rozmowie z dziennikarzami mówił, że po przesłuchaniach widać, że "nikt tak naprawdę nie prowadził realnych postępowań, sprawdzających do kogo należy spadek w sytuacji, w której interes prawny miało miasto".

"To jest szokująca informacja o tyle, że pozwalano handlarzom roszczeń, w sposób dowolny, dysponować majątkiem, który należał się nam, czyli Skarbowi Państwa ale miasto nie podejmowało w tym zakresie żądnych działań" - stwierdził przewodniczący komisji.

Jak mówił Jaki, gdyby Gronkiewicz-Waltz pojawiła się przed komisją - do tej pory tego odmawia - to m.in. chciałby ją skonfrontować z dotychczasowymi zeznaniami świadków, w tym jej pracowników.

"Nie ma innej możliwości rozstrzygnięcia kto ma rację - kiedy są dwie odrębne od siebie opinie - niż ich skonfrontowanie" - podkreślił Jaki.

Reklama

Według niego "najgorsze" w tym wszystkim jest to, że prezydent jest aktywna publicznie i udziela wywiadów.

"Jaka jest różnica między udzieleniem wypowiedzi tutaj (przed komisją), a w jakimś medium? Różnica polega na tym, że tutaj składa się swoje zeznania pod rygorem odpowiedzialności karnej a w mediach można mówić, co się chce" - powiedział szef komisji. "Sądzę, że właśnie dlatego prezydent boi się stanąć przed komisją" - wskazał.

Poza tym - jak mówił Jaki - prezydent nie jest od tego, aby rozstrzygać co jest zgodne z konstytucją, a co nie. "Jeśli byśmy w ten sposób myśleli to okaże się, że za rok ktoś inny będzie prezydentem Warszawy i też sobie uzna, że będzie teraz ustawy oceniał - które będzie stosował, a które nie. To jest prawdziwy chaos prawny" - przekonywał szef komisji.

Dodał, że o ewentualnej karze dla prezydent Warszawy za niestawienie się przed komisją, jej członkowie rozstrzygną na końcu czwartkowego posiedzenia.

"Prezydent jeszcze teoretycznie może się stawić. Nie mogę tego wykluczyć, bo oprócz zapowiedzi medialnych nie mam żadnego formalnego pisma, że prezydent się nie stawi" - zaznaczył Jaki. (PAP)