W kampanii wyborczej Donald Trump naobiecywał bardzo wiele. W sferze gospodarczej zapowiadał przywrócenie miejsc pracy przeniesionych za granicę i renegocjowanie układów handlowych z NAFTA na czele. Trump zapewniał, że doprowadzi do rozkwitu gospodarki, która obecnie pracuje na poziomie niespełna 76 proc. swoich możliwości. Nic więc dziwnego, że stanowisko prezydenta USA w sprawie wolnego handlu jest, delikatnie mówiąc, inne niż przywódców Unii Europejskiej. W sprawach ochrony środowiska interesy USA i UE też nie są zbieżne.

Skąd taka niechęć do umów o wolnym handlu u prezydenta Donalda Trumpa? Rzut oka na wyniki wymiany handlowej z krajami UE daje przynajmniej częściową odpowiedź na to pytanie. Z większością państw Unii Europejskiej Stany Zjednoczone mają ujemny bilans handlowy. W 2016 r. największą różnicę pomiędzy eksportem a importem Ameryka odnotowała w handlu z Niemcami. Eksport naszych zachodnich sąsiadów za Ocean miał wartość ponad 114 mld dol., podczas gdy import Niemiec z USA wynosił 48,2 mld dol. W handlu z Francją Stany Zjednoczone też są pod kreską na blisko 14 mld dol.

>>> Czytaj też: Ekspert Heritage Foundation: Polska coraz bardziej podważa dominację Berlina i Paryża w UE

Ale nie tylko duże kraje Europy więcej sprzedają Amerykanom, niż od nich kupują. Także biedniejsza część UE, czyli kraje dawnego bloku wschodniego (w tym Polska), mają dodatni bilans handlowy z USA. Jak podaje agencja Bloomberg, Polska może pochwalić się nadwyżką handlową sięgającą 2,1 mld dol. W 2016 r. eksport Polski do USA wyniósł 6 mld dol., podczas gdy import - 3,9 mld dol.

Reklama