Gliński poprosił o głos na zakończenie sejmowej debaty nad projektem o Narodowym Instytucie Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, podkreślając, że jest jednym ze współautorów tej inicjatywy. Przypomniał, że kilkadziesiąt lat swojego życia zawodowego i obywatelskiego poświęcił działalności w organizacjach pozarządowych, współtworzył III sektor w Polsce. "Cieszę się, że dziś mogę w Sejmie przedstawiać ten projekt" - powiedział.

Podkreślił, że jest problem z polskim sektorem pozarządowym. Jak mówił, dominują w nim małe organizacje, którymi nikt w Polsce na poważnie się dotychczas nie zajmował, panuje uzależnienie od grantów, brak niezależności, nierówność szans. Wskazał, że zróżnicowanie w sektorze pozarządowym zwiększyło się wraz z funduszami unijnymi. Gliński mówił, że nie więcej niż 20 proc. to są organizacje, które kiedykolwiek widziały jakiekolwiek fundusze europejskie. Większość środków w sektorze pozarządowym, to pieniądze publiczne - rządowe lub samorządowe.

Przekonywał, że projekt jest znany od dawna, był przedstawiany publicznie do wielu lat, więc zarzut o braku konsultacji, który często się pojawia w dyskusji na ten temat, jest nieuzasadniony.

"Jesteśmy ewentualnie gotowi na wysłuchanie, jeśli to nie zmniejszy szansy powołania szybko Instytutu, bo Instytut trzeba szybko powołać, po to, żeby nie było przerwy w (...) dofinansowaniach" - zadeklarował Gliński. O wysłuchanie publiczne wnioskowała część organizacji pozarządowych, wniosek o to zapowiedział też Stanisław Huskowski (koło poselskie Unii Europejskich Demokratów) podczas środowej debaty.

Reklama

Wicepremier podkreślił, że wiele organizacji od lat domagało się reformy sektora i zapewniał, że to, co rząd proponuje, nie jest robione wbrew sektorowi. Zauważył przy tym, że III sektor, podobnie jak inne środowiska, jest podzielony.

"Chcemy stworzyć warunki dla działalności niezależnej, oddolnej" - zapewnił Gliński.(PAP)