Nie ma żadnych wątpliwości, że amerykański system imigracyjny nie działa we właściwy sposób albo że przejście do systemu imigracyjnego opartego o punktację umiejętności, do czego chce dążyć propozycja Trumpa, jest bardzo spóźnione. Ale obcięcie o połowę liczby imigrantów oznacza wielkie straty dla amerykańskiej gospodarki oraz stabilności finansowej kraju.

Nowe prawo, zaproponowane przez senatorów Toma Cottona z Arkansas i Davida Perdue z Georgii, nie zwiększyłoby skali imigracji opartej o umiejętności. Właściwie to liczba wykwalifikowanych imigrantów z prawem pobytu pozostałaby podobna do obecnego poziomu, czyli ok. 140 tys. osób rocznie. Tymczasem likwidacji podlegałyby wizy rodzinne oraz "wizy różnorodności" (diversity visa), przeznaczone dla aplikantów z krajów reprezentowanych w zbyt małym stopniu. Dziś jest ich ok. 50 tys. rocznie.

Z typową dla siebie hiperbolą Donald Trump stwierdził, że nowy system “zredukuje ubóstwo, doprowadzi do wzrostu płac oraz pozwoli zaoszczędzić podatnikom miliardy dolarów”. Jednak jak dokładnie miałoby się to zrealizować, to pozostaje już tajemnicą. Być może prezydent miał na myśli to, że najmniej wykwalifikowani Amerykanie mogliby w tej sytuacji domagać się pewnych podwyżek.

Gwałtowna redukcja liczby przybywających z zagranicy pracowników zmniejszyłaby także wpływy podatkowe z tytułu zabezpieczeń społecznych oraz programów zdrowotnych Medicare i Medicaid, które wspierają szybko starzejące się pokolenie baby boomers. Już dziś ok. 10 tys. osób dziennie z tego pokolenia odchodzi na emeryturę. Tymczasem dzięki imigrantom system zyskuje rocznie 328 mld dol. z podatków (szacunek z 2014 roku).
W efekcie wprowadzenia tych zmian problemy demograficzne, z którymi zmagają się dziś USA, stałyby się jeszcze poważniejsze.

Reklama

Aby temu zaradzić, USA potrzebują wzrostu produktywności. Do czasu, aż to nie nastąpi, jedyną metodą wzrostu produktywności jest przyjmowanie wykwalifikowanych imigrantów. Średnio każdy zagraniczny student, który otrzymuje amerykański dyplom magistra i pracuje w obszarze nauki, technologii, inżynierii czy matematyki, tworzy w USA 2,5 miejsca pracy. Prawie 6 mln osób w USA pracuje w firmach stworzonych przez imigrantów.

Donald Trump zdaje się zachwycać systemami imigracyjnymi, które funkcjonują w Kanadzie i Australii, które mogą być dobrymi modelami. Ale kraje te przyjmują znacznie więcej imigrantów niż USA (pod względem udziału w całej populacji). Zatem plan reformy imigracyjnej zaproponowany przez Trumpa nie jest stworzony na wzór systemu australijskiego czy kanadyjskiego. Zamiast tego prezydent USA zaproponował ślepy zaułek.

>>> Czytaj też: Żaden imigrant nie chce tam trafić. Recepta z Antypodów na problem z uchodźcami