Niepewna sytuacja w kraju, demonstracje i nasilający się konflikt z UE w teorii powinny osłabiać pozycję polskiej waluty, tymczasem złoty dawno nie był tak silny. Czy decyzje PiS mają jakiekolwiek znaczenie dla PLN? - zapytaliśmy o to analityka walutowego Katarzynę Orawczak z Ekantor.pl.

Jesienią miną dwa lata od zwycięstwa w wyborach partii Jarosława Kaczyńskiego. Czy wynik głosowania Polaków miał wpływ na notowania PLN?

Można powiedzieć, że od tego momentu emocji na wykresie złotego nie zabrakło, choć sama informacja o zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości została przyjęta ze względnym spokojem. Kurs EUR/PLN odnotował wówczas wzrost, ale była to reakcja chwilowa. Nie oznacza to jednak, że sytuacja polityczna przeszła bez echa na wycenie polskiej waluty. Trzeba pamiętać, że już 15 stycznia 2016 doszło do gwałtownej wyprzedaży, po tym jak agencja S&P poinformowała o historycznym obniżeniu oceny ratingu. Przesłankami do podjęcia takiego kroku były obawy o niezależność mediów oraz Trybunału Konstytucyjnego.

Jak sytuacja rozwinęła się w kolejnych miesiącach?

W 2016 roku PLN pozostawał osłabiony względem podstawowych walut - nie wliczając funta, który po 23 czerwca zaczął borykać się z własnymi problemami. Mimo, że przez te 12 miesięcy nie zabrakło elementów krajowych mogących podbijać zmienność na wykresach (m.in. kwestia frankowiczów czy kryzys w Sejmie z grudnia ubiegłego roku), to jednak reakcja rynku na takie wiadomości była nietrwała. Złoty podążał zgodnie z nastrojami panującymi na szerokim rynku. Wybory w USA, decyzje Rezerwy Federalnej, Brexit, czy późniejsze wybory we Francji - to były wydarzenia, które skutecznie przysłaniały atmosferę panującą w Polsce.

Reklama

Mimo to złoty w ostatnich miesiącach wyraźnie zyskał. Skąd ta zmiana?

Złoty jest zaskakująco silny. Mówię zaskakująco, ponieważ jeszcze pod koniec 2016 r. zakładano, że nowy rok przyniesie wiele trudnych wyzwań, które mogą odbić się na kondycji walut uznawanych za ryzykowne. Tymczasem złoty wyszedł z tych perturbacji obronną ręką, na co duży wpływ ma między innymi ostudzenie emocji po amerykańskiej stronie i zwiększenie oczekiwań wobec ECB. Kumulacja takich czynników, jak trudności z realizacją obietnic Donalda Trumpa, słabsze dane makro z USA, utrata mocy sprawczej przez Rezerwę Federalną oraz doniesienia płynące z Europejskiego Banku Centralnego - zwiększyła atrakcyjność wspólnej waluty. Złoty z tego również skorzystał. Tak taniego kursu franka, jak w ubiegłym tygodniu nie było od pamiętnego “czarnego czwartku”. Podobnie sytuacja prezentuje się w parze USD/PLN.

W jaki sposób spór o polskie sądy może zmienić atmosferę wokół złotego?

To zależy. Zależy od tego, jak bardzo pogorszą się relacje na linii Polska - Unia Europejska. Póki na kraj nie zostały nałożone sankcje, inwestorzy powinni zachować dystans. W końcu dane gospodarcze z kraju napawają optymizmem. Jeżeli jednak cierpliwość KE się wyczerpie - można się będzie spodziewać osłabienia złotego. Nie będzie to jednak jedyny czynnik działający na PLN. Dla rynku kluczowe pozostaną emocje związane z możliwymi zmianami w Europie.

Z jakimi konkretnie?

Konkretnie mam na myśli działania ECB. Kurs EUR/USD wydaje się być mocno przewartościowany. Rynek od dłuższego czasu bierze pod uwagę możliwość zacieśniania polityki przez Europejski Bank, a słowa Mario Draghiego mające na celu zneutralizowanie tych oczekiwań, zdają się nie mieć już wpływu na główną parę. Zakłada się, że bank w końcu zacznie wycofywać się z ultra-luźnej polityki. Zatem nieco paradoksalnie wyhamować dalsze wzrosty euro mógłby “jastrzębi” komunikat ze strony ECB. Wrzesień może dać nam odpowiedź, na jakie rozwiązanie się zdecyduje. Są bowiem doniesienia, że bank ogłosi wtedy możliwość wycofania się z QE.

Na chwilę obecną średni kurs EUR/PLN wynosi 4,24, za dolara amerykańskiego trzeba zapłacić 3,59 , natomiast wartość franka wynosi 3,69.

>>> Czytaj też: Sztuka a nie sztuczka. Czy rząd rzeczywiście uszczelnił system podatkowy?