Kandydat na premiera Włoch z ramienia kontrowersyjnego Ruchu Pięciu Gwiazd został zignorowany przez włoski establishment biznesowy. Tymczasem popularność Luigi'ego Di Maio jest dziś większa niż obecnego premiera Włoch Paolo Gentiloni'ego.

Kandydat na premiera włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd został zignorowany przez biznesowy i finansowy establishment w czasie niedzielnego, ekskluzywnego spotkania nad jeziorem Como. Rola 31-letniego Di Maio ograniczyła się bowiem do pozowania przy wspólnym zdjęciu. Jego ugrupowanie domaga się ogłoszenia referendum ws. członkostwa w strefie euro.

Tymczasem Ruch Pięciu Gwiazd jest prezentowany w sondażach jako potencjalny koalicjant Forza Italia – ugrupowania Silnio Berlusconiego. Perspektywa ta budzi obawy inwestorów, gdyż jej realizacja mogłaby oznaczać nadejście czasów politycznej niestabilności oraz „zawieszonego” parlamentu w czasie, gdy Włochy – trzecia największa gospodarka strefy euro – wychodzi z największej recesji od czasów II wojny światowej.

Luigi Di Maio stara się jednak łagodzić emocje związane z członkostwem jego kraju w strefie euro: “Nie chcemy populistycznych, ekstremistycznych czy antyeuropejskich Włoch”. Jak dodał Di Maio, plan ws. referendum na temat wspólnej waluty jest „ostatnią deską ratunku”, która miałaby zmusić strefę euro do reform. A ta w jego ocenie jest obecnie „skrojona” głównie pod Niemcy.

Wśród propozycji Ruchu Pięciu Gwiazd, oprócz referendum ws. euro, znalazły się także wypłacanie ubogim i bezrobotnym obywatelom Włoch 780 euro miesięcznie, odsunięcie prywatnych banków do wpływu na bank centralny, a także ostrzejsze kary wobec menedżerów upadających banków.
“Chcemy zostać w UE i negocjować niektóre zasady, które niszczą naszą gospodarkę” – zadeklarował Di Maio.

Reklama

Gniew elit

Wiele z pomysłów Ruchu Pięciu Gwiazd to prawdziwe tabu dla włoskiej klasy rządzącej, która w niedzielę zebrała się w luksusowym hotelu Villa D’Este nad jeziorem Como.

„Włochy nie opuszczą strefy euro, w tej sprawie nawet nie stawiam żadnych hipotez. Jak dotąd, to więcej krajów chciało dołączyć do strefy euro, a nie z niej wychodzić. Nie twórzmy duchów, tylko skupmy się na prawdziwych problemach” – powiedział w wywiadzie Angel Gurria, sekretarz generalny OECD.

Obawy inwestorów

Inwestorzy, których tak bardzo Włochy chcą dziś przyciągnąć, nie kryją swoich obaw. „Ruch Pięciu Gwiazd mnie jako inwestora martwi. To jedno z największych ryzyk dla Europy” – komentował w czasie spotkania Jim McCaughan z Principal Global Investors. „Obecnie rynek jest całkiem zadowolony, zakładając, że Włochy pozostaną w strefie euro. Ale jakakolwiek wątpliwość pod tym względem może prowadzić do niestabilności” – dodaje.

McCaughan dodał, że po porażce populistów we Francji i w Holandii, a także w obliczu zwycięstwa Angeli Merkel w Niemczech, to właśnie Włochy stają się głównym źródłem politycznego ryzyka w Unii Europejskej. I choć zdanie to jest całkiem powszechne wśród inwestorów, to włoski obóz rządzący widzi sytuację inaczej. „Włochy nie mogą być opisywane jako czarna owca” – przekonywał premier Włoch Paolo Gentiloni. „Jeśli patrzę na 6 wiodących gospodarek Europy, to mogę Wam powiedzieć – bez podawania konkretnych nazw – że większość rządów ma delikatne większości w parlamencie” – dodał.

Przyszły premier?

Luigi Di Maio przez długi czas był promowany przez współzałożyciela Ruchu Pięciu Gwiazd – Beppe Grillego, na przyszłego premiera. Według ostatniego sondażu poparcia Instytutu Piepoli, który włoski dziennik „La Stampa” opublikował w niedzielę, Luigi Di Maio może liczyć na 24 proc. poparcia. To więcej, niż wynosi popularność zarówno obecnego premiera Włoch Paolo Gentilioniego, jak i Mateo Renziego.

>>> Czytaj też: Czy Europa Środkowo-Wschodnia ma silne marki? Tak, ale często nie są "nasze"