Chiny będą potrzebowały w ciągu najbliższych dwóch dekad (do 2036 roku) 7240 nowych samolotów o wartości 1,1 bln dol. – podaje Bloomberg. Prognoza tej samej firmy z września ubiegłego roku wskazywała na 6810 samolotów.

Podniesienie szacunków zaskakuje w obliczu wzrostu napięć na linii Pekin-Waszyngton oraz geopolitycznego chaosu wokół Półwyspu Koreańskiego. Zdaniem wiceprezydent ds. marketingu Boeing Commercial Airplanes Randy Tinseth Chiny są dla branży lotniczej „krytycznym rynkiem”, który charakteryzuje się długoterminowym wzrostem gospodarczym, coraz silniejszym lotniczym transportem towarowym oraz szybkim rozwojem linii lotniczych.

- Wierzymy, że chińscy dostawcy będą przewozili coraz większą liczbę pasażerów, wobec czego zwiększą swój udział w rynku i w rezultacie rozwiną swoją flotę samolotów – twierdzi Tinseth.

Chiny stały krajem z największą liczbą odlatujących podróżnych, co skłoniło władze do budowy nowych lotnisk oraz rozbudowy istniejących. Dotyczy to nie tylko największych aglomeracji, ale też regionalnych ekonomicznych centrów takich jak Chengu czy Xi’an. Chiny odpowiadają już za prawie 11 proc. przychodów Boeinga – wynika z danych przeanalizowanych przez Bloomberga.

Reklama

Trzy czwarte wszystkich samolotów dostarczanych do Chin w ciągu najbliższych dwóch dekad przez Boeinga to mają być samoloty wąskokadłubowe. Boeing prowadzi ostrą rywalizację z Airbusem o miano dostawcy samolotów dla chińskich linii lotniczych. Państwowa linia China Southern Airlines ma w planach rozbudowę floty samolotów do końca dekady do ponad 1000 sztuk (obecnie liczy około 700).

Do walki o rynek producentów samolotów dołączyli także Chińczycy. Firma Commercial Aircraft przeprowadziła w maju pierwszy testowy lot swojego wąskokadłubowego samolotu C919.

W związku z szybko rozwijającym się rynkiem e-commerce gwałtownie wzrośnie także zapotrzebowanie na samoloty transportowe.

>>> Polecamy: Tylko mała torba na pokładzie. Ryanair zaostrzy politykę bagażową