Według raportu, który z uwagi na poufny charakter nie jest publikowany w całości, Rosja nie szanuje terytorialnej integralności niepodległych państw. Po raz pierwszy w oficjalnym dokumencie bułgarskiego rządu pojawiły się tak ostre sformułowania wobec Moskwy.

W zatwierdzonym w kwietniu raporcie bułgarskiego kontrwywiadu, Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, stwierdzono, że istnieje podwyższone zainteresowanie Bułgarią ze strony zagranicznych służb specjalnych, które podejmowały próby wywierania nacisków i uzyskania dostępu do utajnionych informacji (pochodzące ze źródeł zagranicznych lub dotyczącej bezpieczeństwa narodowego) oraz próbowały wpływać na bułgarską opinię publiczną, m.in. za pomocą bułgarskich mediów. Nie wymieniono jednak wówczas nazw konkretnych krajów.

W obecnym raporcie ocenia się, że "działania Rosji są źródłem niestabilności w regionie". "Narastają wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa, głównie w regionie Morza Bałtyckiego i Czarnego oraz we wschodniej części Morza Śródziemnego, gdzie Rosja zwiększa swój potencjał wojskowy i nasila działania militarne. Do tego należy dodać utrzymujące się konflikty na peryferiach kontynentu europejskiego i w sąsiednich regionach, które stają się źródłami trwałej niestabilności" – konstatują autorzy rządowego raportu.

„Intensywne zwiększanie i modernizacja rosyjskiego potencjału wojskowego na nielegalnie anektowanym Krymie, działania podejmowane w celu integracji tego potencjału z gospodarczym, społecznym i politycznym życiem Rosji, a także szersze wyjście w stronę Morza Czarnego, w tym w stronę złóż surowców energetycznych, prowadzą do trwałego naruszenia geostrategicznej i militarnej równowagi w regionie Morza Czarnego” – brzmi inna konstatacja raportu.

Reklama

Kolejnym problemem jest - według raportu - pogorszenie się stosunków między Rosją a NATO i UE, co "stawia przed poważną próbą europejską architekturę bezpieczeństwa". "Niewykonanie i wybiórcze stosowanie przez Rosję podstawowych międzynarodowych traktatów w dziedzinie kontroli zbrojeń konwencjonalnych, nieposzanowanie integralności terytorialnej niepodległych państw, wojna informacyjna oraz masowe korzystanie z hybrydowych strategii podważają (wzajemne) zaufanie oraz znacznie utrudniają powrót do dialogu i szukanie trwałych rozwiązań politycznych związanych z bezpieczeństwem w Europie” – napisano w dokumencie.

Za inne zagrożenia, już niezwiązane z Rosją, uznano w raporcie stanowiska niektórych sąsiednich państw o rzekomych mniejszościach narodowych w Bułgarii (np. polityka Macedonii przed podpisaniem traktatu o przyjaźni i dobrosąsiedztwie w sierpniu br. – PAP). Wśród zagrożeń wskazuje się trwający konflikt zbrojny w Syrii, falę migracyjną wywołaną przez syryjską wojnę i wewnętrzne konflikty w Afganistanie, a także Brexit.

Rządowy raport wywołał oburzenie posłów lewicy i części partii nacjonalistycznych, wchodzących w skład rządzącej koalicji. Poseł Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) Anton Kutew w środę określił raport jako "poważny błąd". Jego zdaniem bułgarscy politycy powinni "mówić jednakowo dobrze po angielsku i po rosyjsku". "Utrzymywanie dobrych relacji z Rosją nie oznacza rezygnacji z euroatlantyckiego kierunku w naszej polityce zagranicznej" – przekonywał.

Według Stanisława Staniłowa z nacjonalistycznej koalicji Zjednoczeni Patrioci rządowy dokument to "zwykła głupota". Rosja jest okrążona amerykańskimi bazami wojskowymi, a w dodatku jest słabsza od NATO – mówił. Jego partyjny kolega Milen Michow ocenił jednak, że wnioski zawarte w raporcie są słuszne i wskazują na konieczność zwiększenia zdolności obronnych Bułgarii.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)