Szef dyplomacji skomentował w ten sposób toczony na arenie europejskiej spór o przedstawiony w zeszłym roku przez Komisję Europejską projekt nowelizacji dyrektywy o delegowaniu pracowników w UE, która wprowadziłaby zasadę równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Wprowadzeniu zaproponowanych przez Komisję zmian sprzeciwiło się kilkanaście państw członkowskich UE, w tym m.in. Polska, Węgry, Słowacja, Czechy, Hiszpania i Portugalia.

"Polska dąży do kompromisowych rozwiązań, również tej bardzo dzielącej nas kwestii dyrektywy o pracownikach delegowanych" - zapewnił Waszczykowski w rozmowie z PAP. "Jako kraj leżący na skraju UE jesteśmy za tym, żeby unormować pewne kwestie, bo można by też te normy i standardy europejskie aplikować do biznesu, który spoza Unii wpływa do Europy, a my jesteśmy pierwszym państwem, do którego napływają chociażby pracownicy delegowani ze Wschodu, więc też byśmy chcieli, żeby pewne regulacje były i w Europie, i dotyczyły tych zewnętrznych partnerów" - dodał.

Zgodnie z projektem KE pracownik wysłany tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Do tej pory pracodawców delegujących pracowników obowiązywały stawki kraju pochodzenia.

Polskie firmy delegują do pracy w krajach UE prawie pół miliona pracowników. W opinii polskiego rządu, jeśli przepisy weszłyby w życie, znacznie pogorszyłoby to pozycję polskich przedsiębiorców na rynku UE - m.in. firm transportowych, które przestałyby być konkurencyjne wobec zachodnich przewoźników.

Reklama

Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron i wielu innych polityków na Zachodzie obecne rozwiązanie, zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek obowiązujących w kraju pochodzenia nazywa "dumpingiem socjalnym". Macron chce jak najszybszego uzgodnienia zmodyfikowanej dyrektywy UE dotyczącej pracowników delegowanych, postulując równocześnie ograniczenie okresu oddelegowania do maksymalnie jednego roku. Propozycja Komisji Europejskiej mówi o maksymalnie 24 miesiącach.

Waszczykowski, odnosząc się do wypowiedzi Macrona o tym, że polski rząd stawia się na marginesie Europy, ocenił, że była to niedobra i - "zdaje się" - niepotrzebna wypowiedź. "Dlatego, że łączą nas przecież z Francuzami wielowiekowe relacje, a także bardzo owocna dla obu krajów, a zwłaszcza dla Francji, współpraca w wielu dziedzinach" - powiedział.

"Francja robi ważne interesy w Polsce. Wychodząc na ulicę widzimy obecność francuskich firm praktycznie wszędzie. W sklepach, na rynku telekomunikacyjnym, w telewizjach, bankach, instytucjach ubezpieczeniowych, być może w różnych korporacjach, samochody francuskie jeżdżą itd. Francja jest obecna w Polsce i warto, żeby prezydent Francji pamiętał, że robi olbrzymie interesy w Polsce, których my nie chcemy oczywiście umniejszać" - podkreślił szef MSZ.

"Więc poza oczywiście jakąś odpowiedzią stanowczą jedną czy drugą, my odpowiadamy prezydentowi Macronowi chęcią rozmów. W środę we Francji gościł minister obrony narodowej, za tydzień będzie tam pani minister Rafalska, która ma rozmawiać m.in. o dyrektywie o pracownikach delegowanych i innych kwestiach związanych z problematyką społeczną w Europie. Mam nadzieję, że za kilka tygodni przy okazji udziału w sesji OECD, dojdzie w Paryżu do spotkania premier Beaty Szydło z francuskim prezydentem" - podkreślił Waszczykowski. (PAP)

Elwira Krzyżanowska, Artur Dmochowski (PAP)