Kraje, które podejrzewają dostawców o różnicowanie produktów w zależności od tego, na jaki rynek mają trafiać, będą mogły ubiegać się o unijne dotacje przeznaczone na badania jakości - deklaruje czeska komisarz UE Viera Jourova.

Na walkę z różnicowaniem produktów spożywczych w zależności od krajów, do których mają trafiać, Unia chce znaleźć w obecnym budżecie około dwóch milionów euro. "Zgodnie z czeskim prawem mamy do czynienie z nieuczciwą konkurencją i są sposoby, by temu zapobiegać" - mówiła na posiedzeniu komisji rolnictwa czeskiego parlamentu Viera Jourova, komisarz UE ds. sprawiedliwości, spraw konsumenckich i równości płci.

Jej zdaniem testami zainteresowane są Czechy, Słowacja, Węgry, Chorwacja i być może Słowenia. "Mamy także sygnały z krajów bałtyckich, ale tam chodziło o proszki do prania i inne produkty drogeryjne" - mówiła komisarz UE. Jej zdaniem jak najszybciej trzeba uściślić europejskie przepisy związane z nieuczciwą konkurencją. Zmiany powinny nastąpić już w przyszłym roku.

Także czeski minister rolnictwa Marian Jureczka jest zdania, że zmiany w europejskim prawie powinny nastąpić jak najszybciej. Zadeklarował, że jego resort nadal będzie realizować testy porównawcze jakości produktów i ewentualne nadużycia będzie nagłaśniać w mediach. "Chodzi o to, by producenci nie stosowali takich praktyk na rynku czeskim" - mówił na posiedzeniu parlamentarnej komisji minister.

Jourova uważa, że podwójne standardy na unijnym rynku są sprawą Unii, a nie pojedynczych państw. Jej zdaniem konieczna jest współpraca organów przeprowadzających testy.

Reklama

O niedopuszczalności praktyk różnicowania produktów w zależności od tego, na jaki rynek mają trafiać, mówił w środę w Strasburgu szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. "Słowacy muszą mieć tyle samo ryb w paluszkach rybnych; Czesi muszą mieć tyle samo kakao w czekoladzie, a Węgrzy tyle samo mięsa w produktach mięsnych co ktokolwiek inny w UE" - mówił w Parlamencie Europejskim.

>>> Czytaj też: Słowacja: Wstrzymamy import żywności, jeśli jej jakość będzie gorsza niż na Zachodzie