Do co najmniej 58 wzrósł bilans ofiar śmiertelnych strzelaniny na niedzielnym koncercie muzyki country w Las Vegas, podczas gdy liczba osób z obrażeniami wzrosła do 515 - poinformowała w poniedziałek miejscowa policja.

Poprzednio informowano o co najmniej 50 zabitych i ponad 400 rannych.

64-letni sprawca popełnił samobójstwo. Wcześniej policja informowała, że zabiła napastnika.

Do ataku przyznało się Państwo Islamskie (IS). Tymczasem FBI poinformowało, że nie wykryło dotąd powiązań między sprawcą strzelaniny w Las Vegas a którąś z międzynarodowych organizacji terrorystycznych, a CIA oświadczyła, że wie o deklaracji IS, lecz przestrzegła przed wyciąganiem pochopnych wniosków.

Amerykańskie ministerstwo bezpieczeństwa narodowego podało, że po ataku w Las Vegas "nie ma konkretnego wiarygodnego zagrożenia" dla innych miejsc publicznych w USA.

Reklama

Światowe agencje piszą, że strzelanina w Las Vegas jest najkrwawszą tego rodzaju tragedią w najnowszej historii USA.

Sprawca strzelał z 32. piętra hotelu Mandalay Bay, w pobliżu którego pod gołym niebem odbywał się koncert w ramach festiwalu muzyki country Route 91 Harvest, na który przyszło ok. 22 tys. osób. Ludzie uciekali w panice, w niektórych przypadkach tratując się wzajemnie, podczas gdy funkcjonariusze organów ścigania próbowali zlokalizować i zabić napastnika.

Zamieszczone w internecie zdjęcia z miejsca tragedii ukazywały wielu rannych uczestników koncertu, leżących na ziemi, przed sceną i barierkami. Świadkowie mówią, że w czasie koncertu usłyszeli hałas, który początkowo kojarzył im się z tłuczonymi szybami; potem zorientowali się, że to strzały z broni automatycznej.

W czasie operacji policja apelowała, by mieszkańcy omijali okolice hotelu oraz by "nie publikowali na żywo ani nie ujawniali taktycznych pozycji funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia".

Policja ustaliła tożsamość sprawcy - to mieszkający w rejonie Las Vegas 64-letni Stephen Paddock, który najprawdopodobniej działał w pojedynkę. Dotychczas nie podano żadnych informacji o motywach jego ataku.

Policja poinformowała, że najprawdopodobniej zlokalizowano miejsce pobytu kobiety, która wraz ze sprawcą wynajmowała pokój w hotelu. "Towarzyszkę napastnika" zidentyfikowano jako Marilou Danley; nie sprecyzowano jednak, czy kobieta jest podejrzana o udział w ataku. Według lokalnych mediów została już zatrzymana.

Według policji znaleziono dwa samochody związane ze sprawą, a w pokoju hotelowym Paddocka co najmniej osiem sztuk broni.

Prezydent USA Donald Trump złożył kondolencje rodzinom ofiar i w specjalnym wystąpieniu apelował do Amerykanów o jedność i pokój, atak nazywając "przejawem czystego zła". Zapowiedział, że w środę uda się do Las Vegas, by spotkać się z rodzinami i bliskimi zabitych osób i przedstawicielami służb ratunkowych. Poinformował też, że nakazał opuszczenie do połowy masztu flag przed Białym Domem i budynkami państwowymi, wojskowymi oraz placówkami dyplomatycznymi w kraju i za granicą do zachodu słońca w piątek.

Wśród ofiar śmiertelnych jest co najmniej jeden policjant, a dwóch zostało rannych, lecz są w stabilnym stanie.

Dyrekcja portu lotniczego Las Vegas-McCarran tymczasowo wstrzymała połączenia z tym lotniskiem.

Konsulat Generalny RP w Los Angeles poinformował w poniedziałek na swoim oficjalnym profilu na Twitterze, że monitoruje sytuację w Las Vegas w związku ze strzelaniną i czeka na bliższe informacje o ofiarach.

>>> Czytaj też: Friedman: Za 30 lat Polska będzie regionalną potęgą, a Rosję i Niemcy czeka upadek