Podczas gdy prezydent Donald Trump grozi zniszczeniem Korei Północnej, nawet niektórzy z jego najbliższych doradców ostrzegają przed katastrofalnymi skutkami potencjalnej wojny.

Nowe badania opublikowane przez portal 38 North wskazują na tragiczne skutki dla państw sąsiadujących z północnokoreańskim reżimem. Gdyby Kim Dong Un dokonał ataku nuklearnego na Seul i Tokio – oba miasta znajdują się w zasięgu jego broni – zginąć mogłoby nawet 2,1 miliona osób, a 7,7 miliona mogłoby zostać rannych.

Analizę przeprowadził Michael J. Zagurek Jr., konsultant specjalizujący się w bazach danych i symulacjach komputerowych. Jest ona oparta na najnowszych szacunkach dotyczących technologii broni oraz siły bomb. zagurek zakłada, że Kim ma w arsenale 20-25 głowic i jest w stanie umieścić je na rakietach bojowych.

Obawy związane z konfliktem nuklearnym w Azji Północnej zwiększają się wraz z przyspieszaniem przez Kima programu zdobywania broni, którą byłby w stanie uderzyć w teren Stanów Zjednoczonych oraz pojawianiem się ze strony Trumpa gróźb ataku prewencyjnego. Mimo że szanse na to, że dojdzie do bezpośredniego ataki na Japonię i Koreę, sojuszników USA, Zagurek przypomina, że w historii było wiele sytuacji, w których „strony racjonalne” źle oceniły sytuację kryzysową.

Minister spraw zagranicznych Korei Północnej powiedział we wrześniu, że kolejnym krokiem rządu może być między innymi przetestowanie bomby wodorowej nad Pacyfikiem.

Reklama

Starsze głowice bojowe Korei Północnej mają moc w przedziale 15-25 kiloton, czyli podobną, jak bomby, które zniszczyły Hiroszimę i Nagasaki w 1945 r. Szacowana liczba ofiar znacznie rośnie w przypadku użycia przez Koreę Północną bomb podobnych do tych, które przetestowała 3 września, mających moc około 108-205 kiloton – twierdzi Zagurek.

>>> Czytaj też: Putin: Kim Dzong Il w 2001 roku powiedział mi, że mają bombę atomową