Dotychczas decyzję o przeniesieniu oficjalnej siedziby ogłosiły: Caixabank i Sabadell - odpowiednio trzeci i piąty co do wielkości bank Hiszpanii, a także: koncern energetyczny Gas Natural Fenosa, producent wyrobów tekstylnych Dogi, dostawca usług telekomunikacyjnych Eurona, dostawca usług reprograficznych Service Point Solutions i firma biotechnologiczna Oryzon Genomics.

W praktyce oznacza to tylko zmianę adresu oficjalnej siedziby firmy i na razie nie ma wpływu na liczbę pracowników czy inwestycje. Niewykluczone jednak, że w przyszłości firmy te mogą zdecydować się na realne przeniesienie działalności, jeśli sytuacja w Katalonii się pogorszy - podkreśla Associated Press.

Firmy przede wszystkim obawiają się, że jeśli ich oficjalna siedziba pozostanie w Katalonii, a region oddzieli się od reszty Hiszpanii, one same przestaną podlegać prawu hiszpańskiemu i unijnemu. Banki na przykład mają prawo prowadzić działalność w każdym z 28 państw Unii Europejskiej dzięki temu, że mają siedzibę na jej terytorium. W przypadku secesji Katalonii z dnia na dzień straciłyby ten przywilej.

Dotychczas wpływ niedzielnego referendum niepodległościowego i plany katalońskich władz na gospodarstwa domowe i firmy był ograniczony. Najbardziej zauważalny był spadek notowań hiszpańskich akcji i obligacji skarbowych. Kurs indeksu IBEX 35, który grupuje 35 największych spółek akcyjnych madryckiej giełdy, wahał się, ale ostatecznie w porównaniu z poprzednim tygodniem spadł tylko o 2 proc.

Reklama

Pytanie, co będzie, jeśli napięcia między Madrytem i Barceloną się zaostrzą - zaznacza AP. Katalonia stanowi jedną piątą hiszpańskiej gospodarki, więc jej oddzielenie się od reszty kraju poważnie zaszkodziłoby finansom publicznym Hiszpanii.

Pełna niepodległość regionu oznaczałaby liczne, bardzo poważne zagrożenia także dla katalońskiej gospodarki - wyjaśnia AP. Katalonia musiałaby wyjść z UE, a co za tym idzie - zrezygnować z euro i przyjąć nową walutę. Nowa waluta prawdopodobnie znacząco straciłaby na wartości, wywołując falę bankructw i głęboką recesję. Firmy i regionalny rząd pozostałyby z długami spłacanymi w euro. Lokalni inwestorzy próbowaliby masowo wyciągać pieniądze z regionu z obawy przed denominacją ich środków w słabszej walucie. Rząd w Barcelonie mógłby zareagować na to wprowadzeniem limitu przepływów pieniężnych - powtarzając scenariusz z Grecji sprzed dwóch lat, gdy kraj ten był bliski wyjścia ze strefy euro. Do dziś wprowadzone wówczas limity nie zostały całkowicie zniesione.

>>> Czytaj też: Największy kataloński bank ucieknie do Madrytu? Rośnie liczba firm rozważających opuszczenie Katalonii