Zadośćuczynienie w wysokości do 20 proc. wartości utraconego mienia, zakaz zwrotów w naturze i kamienic z lokatorami oraz rok na złożenie roszczeń - to główne założenia "dużej" ustawy reprywatyzacyjnej zaprezentowane w środę przez wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego.

Jaki powiedział, że "projekt od samego początku ma wsparcie jego szefa, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro i również wsparcie pani premier". "Za które to wsparcie chciałbym podziękować" - podkreślił.

Wiceminister wraz z prof. Kamilem Zaradkiewiczem podczas konferencji prasowej w resorcie sprawiedliwości zaprezentowali główne założenia projektu ustawy, który ma rozwiązać problem reprywatyzacji. "Duża ustawa reprywatyzacyjna, mamy to, łapiemy byka za rogi" - mówił Jaki. Zapowiedział, że w ciągu najbliższych dni tekst trafi do uzgodnień międzyresortowych, a potem społecznych. Projekt ma wejść na szybką ścieżkę legislacyjną w rządzie i parlamencie.

Jaki podkreślił, że przez brak ustawy reprywatyzacyjnej państwo traci rocznie miliardy złotych; największą ofiarą - według niego - są duże miasta, które m.in. tracą szanse na inwestycje. Przekonywał, że w obszarze reprywatyzacji jest "kompletny bałagan prawny". "Kamienice dostają zmarli, handlarze roszczeń, grupy wyspecjalizowane w tym, reaktywowane spółki na numizmaty. Po prostu jedna wielka patologia" - ocenił wiceminister sprawiedliwości.

Według Jakiego receptą na ten stan rzeczy ma być wprowadzenie uniwersalnej zasady dla wszystkich i ustanowienie zadośćuczynienia w formie pieniężnej w wysokości 20 proc. wartości utraconego mienia. Dodał, że będzie można to zamienić na 25 proc. w obligacjach lub do 20 proc. w możliwości zaliczenia w poczet nabycia nieruchomości Skarbu Państwa lub przekształcenia użytkowania wieczystego we własność. Jaki zaznaczył, obecnie "część osób otrzymuje 100 proc. wartości utraconego mienia plus odszkodowanie, a część osób nie otrzymuje nic".

Reklama

Wiceminister podkreślił, że wartość nieruchomości będzie liczona na dzień nacjonalizacji, a "w rozliczenie będą wliczane ewentualne hipoteki lub inne obciążenia nieruchomości".

Według założeń projektu ustawy, na złożenie roszczeń będzie rok, potem roszczenia automatycznie wygasają - poinformował Jaki. Dodał, że pozwoli to "rozwiązać problem raz na zawsze".

>>> Czytaj też: Od stycznia zameldujesz się przez internet. Sejmowa komisja poparła projekt

Wyjaśnił, że wypłata roszczeń - w myśl opracowywanej ustawy - byłaby zagwarantowana, ale w ramach możliwości finansowych państwa i rozciągnięta w czasie. Po roku składania wniosków określona byłaby - wyjaśnił - pula na roszczenia i w ramach możliwości budżetu, nie w pierwszej kolejności, np. nie przed świadczeniami z programu "500 plus", sukcesywnie wypłacana.

Jaki nie przedstawił konkretnych kwot na roszczenia. Powiedział, że jeżeli do końca tego roku uda się uchwalić "dużą" ustawę reprywatyzacyjną i w 2018 r. będą składane wszystkie roszczenia, to dopiero w 2019 r. minister finansów przeznaczy pierwszą kwotę na ich wypłatę. Przyznał, że nikt nie wie, jaka będzie skala roszczeń. Zaznaczył, że ich wypłata będzie procesem wieloletnim, zależnym od możliwości budżetowych państwa. Wiceminister zaznaczył, że w zwrocie roszczeń, będzie obowiązywać zasada proporcjonalności.

Wśród proponowanych przez resort rozwiązań jest też likwidacja Dekretu Bieruta - z mocy ustawy nie będzie on już dalej obowiązywał. Projekt, jako zasadę przyjmuje postanowienia indemnizacyjne. Jak wyjaśniał Jaki, jeśli państwo już raz zapłaciło za daną nieruchomość, nie będzie tego robiło powtórnie. Projektowana ustawa zwiera też zakaz ustanawiania kuratorów, a jako uprawnione do roszczeń uznaje tylko osoby z pierwszej linii pokrewieństwa i małżonków - wyliczał.

Podał, że w resortowym projekcie są też zapisy uniemożliwiające zwrotu nieruchomości na osoby zmarłe i reaktywowane spółki. "Będzie też bezwzględny zakaz zwrotu kamienic wraz z lokatorami" - podkreślił.

Podał, że ustawa miałaby także zawierać możliwość wznowienia spraw w przypadkach, gdy doszło do naruszenia prawa; prawo do rekompensaty daje prawowitym właścicielom nawet jeśli nie spełniają oni warunków formalnych. Resort chce też, żeby po roku, w którym składane byłyby wnioski, zamknąć sprawę roszczeń. Wszystkie niezgłoszone nieruchomości - z mocy ustawy - przeszłyby na własność Skarbu Państwa.

Ustawa ma zawierać przepisy, co do spraw nierozstrzygniętych i trwających w momencie wejścia nowych przepisów w życie - miałby one zostać umarzane, a potem wszczęte i rozstrzygnięte wyłącznie w myśl nowych przepisów.

Od 17 września 2016 r. obowiązuje tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna - ustawa o gruntach warszawskich, która znowelizowała przepisy o gospodarce nieruchomościami oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Zgodnie z jej zapisami można odmówić zwrotu m.in., gdy nieruchomość wykorzystywana jest na cele publiczne (np. szkoła), wartość nowo wybudowanego na gruncie budynku znacznie przekracza wartość nieruchomości, budynek był zniszczony po wojnie więcej niż w 66 proc. Ustawę przygotowali senatorowie PO i senator niezależny Marek Borowski; podpisał prezydent Andrzej Duda po tym, jak TK - na wniosek byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego - stwierdził jej zgodność z konstytucją.