Hanna Gronkiewicz-Waltz uczestniczyła w piątek w konferencji ratusza, podczas której przedstawione zostały wyniki audytu dot. reprywatyzacji w Warszawie.

"Okazało się, że wtedy, kiedy była taka pierwsza grubsza afera z ogródkami działkowymi na Waszyngtona, zmieniono oczywiście dyrektora, natomiast nie zmieniono reszty osób. I w związku z tym, skoro już na mnie trafiła kolejna sprawa, właśnie jak się okazuje teraz, działała grupa przestępcza, która wychodziła daleko poza tych kilku urzędników, których dyscyplinarnie zwolniłam i w związku z tym to jest taki audyt całkowity zrobiony przez biuro audytu, które jest niezależne" - powiedziała prezydent stolicy.

Dopytywana później o kwestię grupy przestępczej działającej ws. reprywatyzacji i brak kontroli nad Biurem Gospodarki Nieruchomościami, Gronkiewicz-Waltz powiedziała: "jeżeli ktoś bierze 30 mln łapówki, tak jak wynika, no to oczywiście, że jest grupa przestępcza, nie przychodzi do mnie i nie mówi, czy może wziąć".

"Czy pytałby pan szefa wielkiej korporacji, dlaczego w jakimś magazynie są rozsypane śrubki? Miasto jest w pewnym sensie wielką korporacją, na czele którego stoi prezydent i za to, że gdzieś tam źle się dzieje odpowiada ten, kto kieruje tym działem" - dodał dyrektor Biura Spraw Dekretowych Piotr Rodkiewicz.

Reklama

Gronkiewicz-Waltz dopytywana była, czy audyt ws. reprywatyzacji potwierdza, że w ratuszu działała zorganizowana grupa przestępcza.

"Audyt potwierdza, że były nieprawidłowości, natomiast prokuratura musi potwierdzić, że nie w ratuszu, tylko w całej tej - sądach, notariuszach - administracji działała grupa przestępcza. To wynika już z informacji prasowych" - powiedziała prezydent Warszawy. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa

kos/ mok/