Tymczasem Francja, Niemcy i Wielka Brytania zaapelowały do Waszyngtonu, by USA nie podejmowały decyzji, które mogłyby zaszkodzić porozumieniu nuklearnemu z Teheranem, jak właśnie przywracanie sankcji wobec Iranu.

Przywódcy tych krajów wystosowali wspólny list natychmiast po piątkowym przemówieniu prezydenta Donalda Trumpa, w którym przedstawił on nową strategię wobec Iranu i powiedział, że jest gotów zerwać porozumienie nuklearne z Teheranem "w krótkim czasie".

Prezydent zażądał też wtedy nałożenia kolejnych sankcji na Iran, w tym na Gwardię Rewolucyjną.

Biały Dom groził już wcześniej retorsjami wobec Gwardii Rewolucyjnej. Dowódca tej formacji generał Mohammad Ali Dżafari ostrzegł - jeszcze przed piątkowym wystąpieniem Trumpa - że jeśli USA nałożą kolejne sankcje na Teheran, będą musiały przenieść swe bazy w regionie.

Reklama

"USA będą musiały przenieść swe bazy w regionie dwa tysiące kilometrów od irańskiej granicy, gdyż taki jest zasięg irańskich rakiet" - powiedział Dżafari.

Wkrótce po nim wypowiedział się Esmail Gani, jeden z dowódców sił al-Kuds, jednostki ekspedycyjnej Gwardii Rewolucyjnej, który ostrzegł, że groźby pod adresem Teheranu zaszkodzą Ameryce; "Iran nie jest wojennym podżegaczem, ale pochowaliśmy już wielu takich jak Trump" - powiedział Gani.

Al-Kuds to zarazem zagraniczne siły ekspedycyjne Gwardii Rewolucyjnej i jej wywiad; sama Gwardia jest potężną machiną bezpieczeństwa, która kontroluje wiele sektorów irańskiej gospodarki, ma też kolosalne wpływy polityczne.

USA, Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Rosja i Chiny są sygnatariuszami porozumienia z Teheranem podpisanego w lipcu 2015 roku. Umowa przewiduje, że Iran zrezygnuje z dążenia do uzyskania broni nuklearnej w zamian za stopniowe znoszenie sankcji nałożonych na ten kraj przez Zachód.