Reputacja złota jako kruszcu odpornego na kryzys, a wręcz korzystającego w trudnych czasach ucierpiała w październiku minionego roku. Wtedy złoto nie oparło się ogólnym tendencjom na rynku surowców i z powodu ucieczki inwestorów do najbardziej bezpiecznych i płynnych aktywów uncja potaniała z 930 USD do 680 USD w zaledwie dwa tygodnie.



Od tamtego czasu jednak złoto konsekwentnie odrabia straty. Choć w sumie w ubiegłym tygodniu straciło na wartości, w czwartek cena uncji odbiła się od wsparcia na poziomie 800 USD, co oznacza, że linia podpierająca ruch wzrostowy trwający od 24 października nie została naruszona. Na początku bieżącego tygodnia uncja kosztuje już 838 USD. Gdyby pozytywny sentyment na rynku utrzymywał się, celem dla popytu będą poziomy 890 i 930 USD za uncję.

Złoto ma w ostatnim czasie dość dobre podstawy fundamentalne. Oczekuje się bowiem, iż może zyskać na programach rządowych w największych gospodarkach na świecie, które de facto sprowadzać się będą do pompowania w gospodarkę sporej ilości pieniądza. Patrząc na złoto w tradycyjny sposób, takie „psucie pieniądza” powinno szlachetnemu kruszcowi pomagać.



Reklama