Coface, jeden z największych na świecie ubezpieczycieli kredytu i specjalistów w zarządzaniu ryzykiem kredytowym, ostro tnie ratingi krajów: według poniedziałkowych informacji francuskiego dziennika Les Echos, Coface szacuje, że obecny kryzys kredytowy ma zasięg porównywalny do kryzysów z lat 80 i 90. „Żaden region nie jest już poza zasięgiem”.

Chiny i Rosja za mało bezpieczne

Coface szacuje, że tegoroczny wzrost gospodarczy dla całego świata wyniesie tylko 0,9 proc. i ostrzega, ze kryzys kredytowy nie skończy się przed 2010.
Za tym idą gorsze oceny ryzyka kredytowego poszczególnych gospodarek. Coface ściął oceny 22 krajom. Do tego – co po raz pierwszy zdarzyło się w historii – równocześnie dwa kraje umieścił na negatywnej liście obserwacyjną: Chiny i Rosja nie cieszą się już zaufaniem specjalistów.

Przyczyną tak gwałtownego cięcia ocen jest m.in. szybki wzrost liczby problemów firm z płatnościami. Od 2007 do 2008 wskaźnik oceniający te kłopoty wzrósł o 50 proc. I będzie coraz gorzej. Coface szacuje, że tegoroczny wzrost gospodarczy w Chinach wyniesie „tylko” 7 proc. I choć ostateczna ocena to A3, to prognozowany wzrost gospodarczy będzie już za mały, by ustrzec gospodarkę chińską przed zaległościami w płatnościach firm.

Reklama

Jeszcze gorzej jest z Rosją. Jak podają Les Echos, Coface uważa, że tegoroczny wzrost rosyjskiego PKB wyniesie tylko 2,5 proc. I wskazuje na ciągłe problemy w jakości zarządzania przedsiębiorstw (Rosja ma ocenę B). I na wzrost zadłużenia dewizowego firm rosyjskich (o 140 proc. od 2005 r.), co przełoży się na nowe problemy z płatnościami.

Degradacja Chin i Rosji następuje miesiąc po umieszczeniu Niemiec, ostatniej zachodnioeuropejskiej gospodarki opierającej się długo cięciom ratingu kredytowego, na liście krajów pod „negatywną obserwacją”. Wcześniej, pod koniec października, rosnący poziom niewypłacalności firm (w Wielkiej Brytanii – o 14 proc. w pierwszej połowie 2008, w Irlandii – aż o 75 proc., we Francji – o 75 proc. na koniec września 2008), sprawił, że obniżyły się oceny dla wielu krajów. Wielka Brytania i Irlandia już wcześniej trafiły na negatywną listę obserwacyjną, w październiku na „czarną listę” trafiły Francja i Włochy. Poza Europą – Hong Kong.

Efekt domina

Podobnie złe prognozy dla gospodarki ma konkurent Coface – Euler Hermes. Na 2009 r. Euler Hermes szacuje światowy wzrost zaledwie o 1 proc. „Nie należy się spodziewać stabilizacji przed końcem 2009 roku” – podawał Euler Hermes kilka dni temu w komunikacie.

Zwracano też uwagę, że kryzys lat 2008-2009 jest pierwszym załamaniem, które dotknęło jednocześnie gospodarki Stanów Zjednoczonych i państw europejskich. „Co więcej, bieżący kryzys odbił się na wszystkich elementach składowych popytu w krajach OECD: konsumpcji, inwestycjach biznesowych i inwestycjach w nieruchomości mieszkalne. W 2009 r. gospodarki USA i krajów europejskich skurczą się o 0,6 proc., podczas gdy gospodarka Wielkiej Brytanii zwolni nawet o 1,1 proc. Dodatkowo kryzys znacznie zahamuje tempo wzrostu głównych gospodarek wschodzących, szczególnie w Europie Środkowo-Wschodniej. Tempo wzrostu w tych krajach zmniejszy się dwu- lub trzykrotnie ze względu na zmieszenie popytu w krajach OECD i spowodowany tym znaczny spadek światowego handlu” – podawał Euler Hermes. Firma szacuje, że w 2009 r. liczba bankructw spółek wzrośnie o 25 proc, a w 2010 – o następne 25 proc.

W Polsce wcale nie jest dużo lepiej. Spośród prawie 60 branż monitorowanych przez Euler Hermes w programie Analiz Należności, tylko w kilku z nich nie widać wzrostu opóźnień płatności w ostatnich miesiącach. Wyjątkowo źle jest w budownictwie, transporcie, meblarstwie, branży mięsnej i tekstylnej, motoryzacyjnej. O początku wspomnianego „domina upadłości” może świadczyć to, iż najbardziej spektakularny jest wzrost liczby tzw. trudnych długów (wierzytelności przeterminowane ponad 120 dni, które z reguły są już de facto stratami, gdyż często dłużnik splajtował). W hurcie budowlanym jeszcze w końcu 2007 roku 2-2,4 proc. należności to były właśnie trudne długi, natomiast w końcu 2008 roku już 9 proc.

„ Kłopoty z bieżącym finansowaniem sprawiają, że przedsiębiorstwa w każdej niemalże branży sięgają po finansowanie się kosztem swoich dostawców, wydłużając coraz bardziej spłatę zobowiązań. Niepokoić może, że wskutek tych zatorów płatniczych rosnąca ilość dostawców nie doczeka się w ogóle zapłaty – jak wiemy z doświadczenia końca lat 90-ych – powstanie efekt „domina upadłości” – podaje ubezpieczyciel.