Sposobem mają być wyroby o mniejszej szkodliwości dla zdrowia. Firmy inwestują w związku z tym w badania i rozwój. W Polsce grant na ten cel otrzymała Polska Akademia Nauk. Pieniądze wyłożył Philip Morris. Przez rok, od połowy 2016 r. instytut badał jaki wpływ na mitochondria (inaczej centrum energetyczne) komórek z nabłonka oskrzeli mają tradycyjne papierosy i wyroby nowatorskie, czyli takie w których tytoń jest podgrzewany, a nie spalany.

- Nie od razu przyjęliśmy propozycję badania. Zastanawialiśmy się długo mając na uwadze, że zleceniodawcą jest koncern tytoniowy. Na co dzień jednak zajmujemy się chorobami cywilizacyjnymi. Wyroby tytoniowe mają wpływ na zanieczyszczenie powietrza. To przekonało nas do współpracy – wyjaśnia prof. Joanna Szczepanowska, z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN.

Eksperci z PAN zapewniają jednocześnie, że badanie jest całkowicie niezależne. I kwitują: badania można ufundować, ale wyniku nie można kupić.

Philip Morris zapewnia natomiast, ze wybór padł na PAN, bo znany jest na świecie z badań na mitochondriach.

Reklama

- Testy wykazały, że produkty nowatorskie w mniejszym stopniu wpływają na nie negatywnie – wyjaśnia prof. Joanna Szczepanowska i dodaje, że badania zostały zaprezentowane w połowie września na Kongresie Federacji Europejskiej Stowarzyszeń Biotechnologicznych w Izraelu.

Doktor Łukasz Balwicki z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zauważa, że obszar badań był bardzo wyselekcjonowany. Dlatego należy traktować je z rezerwą.

Eksperci uważają jednak, że współpraca Philipa Morrisa z PAN może przetrzeć ścieżkę do następnych tego rodzaju projektów. Szczególnie, że takie też jest oczekiwanie rządu, który nie raz komunikował, że oczekuje większej współpracy nauki z biznesem.

- Na razie pieniądze przekazywane z budżetu instytutom naukowym służą do tworzenia i utrzymywania etatów. A powinny dawać następne pieniądze w postaci rozwiązań, które one wytworzą na zlecenie zewnętrznych firm – uważa Andrzej Sadowski, założyciel i prezydent Centrum im. Adama Smitha i podkreśla, że ma to już miejsce w innych krajach.

- Na świecie instytuty biją się o pieniądze i współpracę z firmami. U nas na razie zaczyna się to wymuszać odgórnie. Nie bez powodu zresztą Polska zajmuje miejsce na szarym końcu w rankingach dotyczących innowacyjnej gospodarki – uzupełnia.