Wraz ze wzrostem liczby autorytarnych przywódców w wielu częściach świata, można zacząć się zastanawiać, co musi się stać, aby zarządzane przez nich kraje zaczęły się liberalizować. Okazuje się jednak, że największym zagrożeniem dla reżimu autorytarnego okazywali się sami przywódcy autorytarni - pisze Leonid Bershidsky.

Tacy przywódcy, jak Władimir Putin w Rosji, Recep Tayyip Erdogan w Turcji czy Xi Jinping w Chinach są nie tylko dobrze zakorzenieni i doświadczeni, ale także całkiem lubiani w swoich krajach. Czy zatem ich przeciwnicy powinni przygotować się na to, że reżimy nieliberalne szybko nie przeminą?

Ciekawy głos w tej dyskusji zaprezentował Daniel Treisman, politolog z UCLA (Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles). W swoim ostatnim badaniu przeanalizował przypadki 218 epizodów demokratyzacji w latach 1800-2015 i doszedł do wniosku, że okresy demokratyzacji (z kilkoma wyjątkami) nadchodziły w następstwie błędów popełnianych przez autorytarnych przywódców, którzy chcieli utrzymać się przy władzy. Lista tych błędów może stanowić pożyteczny podręcznik zarówno dla samych przywódców autorytarnych jak i dla ich przeciwników. Wniosek z nich jest jeden – nawet najbardziej sprawni i zdolni przywódcy popełniają błędy, a te mogą być katastrofalne w skutkach dla ich reżimów.

Według Treismana, przemyślana liberalizacja – czy to w obliczu zapobiegania rewolucji, zewnętrznego zagrożenia czy też w wyniku kompromisu elit rządzących z elitami opozycyjnymi – miała miejsce tylko w jednej trzeciej analizowanych przypadków. Reszta to liberalizacja, która była dziełem przypadku. Zachodziła w następstwie nieprzewidzianego łańcucha wydarzeń, a autorytarni przywódcy nie zamierzali oddawać władzy. Niektórzy z nich, jak np. Michaił Gorbaczow, ostatni przywódca ZSRR, przyznali to wprost.

Warto przy tej okazji przytoczyć za Treismanem listę błędów popełnianych przez autokratów, po których następowała utrata władzy i liberalizacja. Oto pięć podstawowych:

Reklama

1. Pycha

Autorytarny przywódca nie docenia siły opozycji i zbyt późno tłumi ją lub idzie z nią na kompromis. Król Francji Ludwik Filip I, ostatni monarcha z rodu Burbonów, zanim w 1848 roku abdykował i uciekł z kraju, wprowadził serię reform, odmawiając uczynienia nawet najmniejszych ustępstw wobec opozycji. Z kolei rumuński dyktator Nicolae Ceausescu uświadomił sobie, że został obalony dopiero w czasie rutynowego przemówienia. Indonezyjski prezydent Muhammad Suharto wierzył, że uda mu się utrzymać kontrolę nad krajem aż do czasu rezygnacji.

2. Niepotrzebne ryzyko

Autorytarny przywódca zarządza głosowanie, w czasie którego nie może odpowiednio zmanipulować opinii publicznej (casus chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta w 1988 roku, który przegrał plebiscyt ws. dalszego pozostania przy władzy) lub angażuje się w wojnę, której nie może wygrać (np. Leopoldo Galtieri, który rozpoczął argentyński konflikt o Falklandy w 1982 roku).

3. Równia pochyła

To przypadek Michaiła Gorbaczowa, który rozpoczął serię reform, aby uzdrowić system, ale w gruncie rzeczy go podważył.

4. Zaufanie zdrajcy

Nie zawsze błąd ten popełniają sami przywódcy. To przypadek m.in. Francisco Franco w Hiszpanii. Generał na swojego następcę wybrał króla Juana Carlosa, który rozmontował faszyzm. W przypadku Michaiła Gorbaczowa błąd ten popełniło Politbiuro, skupiające radzieckie elity, które zaufały niewłaściwemu człowiekowi.

5. Bezproduktywna przemoc

Brak reakcji na działania opozycji może być przejawem pychy przywódcy, ale reakcja zbyt silna także jest poważnym błędem. To przykład prezydenta Bangladeszu Hussaina Muhammada Ershada, zmuszonego do rezygnacji ze stanowiska w obliczu protestów, które wybuchły się po tym, jak policja zaczęła strzelać do aktywistów opozycyjnych. To również przypadek ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza z 2013 roku, gdy policja w bardzo ostry sposób zareagowała na pokojowe protestu, co wywołało silną reakcję społeczeństwa i odsunięcie od władzy Janukowycza.

Wszystkie powyższe błędy odnoszą się do niewłaściwej oceny sytuacji. Dyktatorzy to w końcu też ludzie i czasem działają na postawie błędnych danych lub odczuć. Daniel Treisman idzie jednak dalej i uważa, że na popełnianie tych błędów przywódcy autorytarni są narażeni w większym stopniu, niż przeciętni ludzie. Powód? Sami dyktatorzy dają się omamić własnej propagandzie i sondażom, w których ankietowani nie udzielają odpowiedzi w szczery sposób (to przypadek przywódcy Malawi Hastingsa Bandy. W 1993 roku zarządził referendum, ponieważ był pod wrażeniem dużej frekwencji w czasie spotkań z nim. Tymczasem do udziału w spotkaniach z Bandą obywatele Malawi byli zmuszani). Czasami autorytarni przywódcy rządzą tak długo, aż ich zdolności umysłowe stają się znacznie słabsze niż na początku.

W świetle powyższych błędów interesujące jest obserwowanie pod tym kątem Władimira Putina. Można bowiem uznać, że jak dotąd rosyjski przywódca znał tę listę, zanim Treisman ją stworzył. Gospodarz Kremla potrafił odpowiednio i na czas stłumić opozycję, jego manipulacje wyborcze okazywały się zawsze wystarczające, a jego czasowy następca – Dmitrij Miedwiediew - uniknął ześlizgnięcia się po liberalnej równi pochyłej. Putin rozprawiał się także na czas ze znacznie słabszymi rywalami i choć wspiera machinę propagandową, to nie kupuje do końca tego, co jest mówione w państwowych mediach. W najbliższych wyborach w 2018 roku najprawdopodobniej Putin znów wygra. Potrafi utrzymać swojego głównego konkurenta Aleksieja Nawalnego – poza wyścigiem o władzę. Jednocześnie ma świadomość, że nowoczesna technologia pozwala jego rywalowi nieco rozluźnić ograniczenia medialne.

Ale nawet Władimir Putin, po 17 latach sprawowania władzy, także może się przeliczyć, np. w niewłaściwy sposób odczytując nastroje coraz bardziej cynicznie nastawionej rosyjskiej opinii publicznej. Łatwo sobie wyobrazić, że choleryczny Erdogan wda się w konflikt zbrojny, któremu Turcja nie będzie w stanie podołać lub że turecki przywódca użyje nieproporcjonalnie dużej przemocy wobec obywateli, która Turkom w końcu się nie spodoba.

Możliwe jest również, choć w dalszej perspektywie, że po tym, jak Xi Jinping skonsoliduje już władzę, Chińska Partia Komunistyczna powierzy stery komuś nastawionemu bardziej liberalnie, kto nie będzie w stanie utrzymać kraju w cuglach.

Daniel Treisman zauważa, że w 85 proc. przypadków, które badał, demokratyzację poprzedzały masowe zamieszki społeczne. Prędzej czy później ludzie męczą się reżimami, w których mają mało do powiedzenia. Wtedy wystarczy często jeden błąd osoby, która znajduje się w centrum reżimu. Dyktatorzy często też przeceniają zagrożenie zewnętrzne dla ich władzy, snując scenariusze istnienia i interwencji wrogów zza granicy.

>>> Czytaj też: „Zachód nas skrzywdził”. Putin buduje koalicję państw, które zakwestionują dominację USA