Sprawca ataku, który ostatnio mieszkał w Tampa na Florydzie, przejechał po ścieżce odległość ok. 14 przecznic taranując po drodze rowerzystów i pieszych. Po zderzeniu z niewielkim szkolnym autobusem wysiadł z furgonetki i według naocznych świadków wymachiwał - jak się później okazało - pistoletem na sprężone powietrze i bronią śrutową - krzycząc: "Allahu akbar !" (Allah jest wielki). Przybyli na miejsce policjanci otworzyli ogień do zamachowca.

Został on postrzelony przez funkcjonariusza policji w brzuch i przewieziony do pobliskiego Bellevue Hospital. Jego stan jest nieznany. Do tragedii doszło na dolnym Manhattanie w pobliżu miejsca w którym stały bliźniacze wieżowce Centrum Handlu Światowego zniszczone w zamachach terrorystycznych z 11 września 2001.

Policja odmówiła ujawnienia personaliów napastnika, ale dwóch anonimowych funkcjonariuszy organów ścigania zidentyfikowało napastnika jako Sajfullo Saipowa. Według źródeł w mediach amerykańskich pochodzi on z Uzbekistanu. Telewizja CNN poinformowała, że przybył on do USA w 2010 r. i osiedlił się na Florydzie.

Prezydent Donald Trump, stwierdził na Twitterze, że tragedia w Nowym Jorku "wygląda jak kolejny atak bardzo chorego, obłąkanego osobnika".

Reklama

Prezydent dodał, że “organy egzekwowania prawa bacznie śledzą sytuację”. “NIE W USA” - dodał amerykański prezydent.

W kolejnym tweecie Trump napisał, że "nie możemy pozwolić aby ISIS (Państwo Islamskie - PAP) wróciło do naszego kraju po tym jak pokonaliśmy je na Bliskim Wschodzie i wszędzie indziej. Wystarczy!"

Prezydent Donald Trump poinformował we wtorek na Twitterze, że polecił Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaostrzenie "i tak już ekstremalnego" programu kontroli.

"Właśnie poleciłem Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaostrzenie naszego i tak już ekstremalnego programu kontroli. Bycie politycznie poprawnym jest w porządku, ale nie w tym przypadku" - napisał prezydent.

Zdaniem ekspertów nie jest jasne czy powiązanie przez prezydenta ataku na Manhattanie z działalnością Państwa Islamskiego było rezultatem jego przypuszczeń, czy też oparte na dostępnych prezydentowi informacjach służb specjalnych.

Associated Press podkreśla, że przedstawiciele lokalnych władz nie wspominali w oficjalnych wypowiedziach o ewentualnej odpowiedzialności Państwa Islamskiego za atak. Policja podkreśliłajedynie, że traktuje incydent jako potencjalny atak terrorystyczny.

Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio określił na konferencji prasowej atak jako "tchórzliwy akt terroru". "Wiemy, że ten atak miał na celu złamanie naszego ducha. Ale wiemy również, że nowojorczycy są silni i odporni. Nigdy nie poddamy się aktom przemocy i próbom zastraszania nas" - powiedział de Blasio.

Według gubernatora stanu Nowy Jork Andrew Cuomo wydaje się, że sprawca ataku, którego określił jako "samotnego wilka", działał w pojedynkę.

"Nie ma dowodów wskazujących na szerszy spisek, czy powiązania. Takie akcje podejmowane są przez jedną osobę, która chce wyrządzić cierpienie i szkody i prawdopodobnie zabijać" - powiedział Cuomo.

Komisarz policji nowojorskiej James O'Neill poinformował, że słowa wypowiedziane przez sprawcę i okoliczności zdarzenia skłaniają prowadzących śledztwo do traktowania incydentu jako "aktu terroru". Dodał, że sprawca prowadził furgonetkę wynajętą w sieci Home Depot. Odmówił jednak podania kiedy i gdzie została wynajęta.

Reuter podkreślił, że atak i okoliczności jego dokonania przypominają podobne ataki dokonane niedawno w Europie.

"Właśnie poleciłem Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaostrzenie naszego i tak już ekstremalnego programu kontroli. Bycie politycznie poprawnym jest w porządku, ale nie w tym przypadku" - napisał prezydent.

Był to kolejny tweet opublikowany przez Trumpa po wtorkowym zamachu na nowojorskim Manhattanie, w którym zginęło 8 osób a 11 zostało rannych.

Program wzmożonej kontroli i "prześwietlania" przybywających do USA imigrantów ma na celu - jak informował Biały Dom – „identyfikowanie osób mogących sympatyzować z ekstremistami lub stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych”.

Trump jeszcze w kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2016 r. zapowiadał zaostrzenie polityki imigracyjnej. Po objęciu urzędu prezydenta kilkakrotnie próbował zablokować wjazd do USA obywateli kilku krajów bliskowschodnich oraz uchodźców. Próby te były jednak odrzucane przez sądy federalne. W czerwcu Sąd Najwyższy częściowo przychylił się do stanowiska prezydenta zezwalając na zrewidowanie procedur i metod weryfikacji przybywających do USA cudzoziemców.

>>> Czytaj też: Cyberatak będzie kwalifikowany jako akt wojny. Wyciekły wstępne dokumenty UE