W środę Hands spotka się w Warszawie z wiceministrem rozwoju Tadeuszem Kościńskim oraz wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Anną Moskwą, a także przedstawicielami MSZ i najważniejszych brytyjskich firm, z którymi będzie rozmawiał o przyszłości handlu pomiędzy Polską a Wielką Brytanią po planowanym wyjściu kraju z Unii Europejskiej.

W rozmowie z PAP brytyjski minister przekonywał, że oba kraje mają "niezwykle ważną relację ze wspólnymi elementami w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości", a nawet określił Polskę "jednym z najbliższych sojuszników Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej".

Jak zaznaczył wartość handlu dwustronnego wyniosła w ubiegłym roku około 17 miliardów funtów, co - jego zdaniem - sprawia, że oba rządy "mają silny interes w tym, aby sprawić, żeby to nadal tak prężnie wyglądało".

"To prawda, Polska ma nadwyżkę handlową wobec Wielkiej Brytanii, ale ja nie jestem merkantylistą i nie patrzę na to w ten sposób. Dla mnie mniej liczy się balans handlu, ale sama skala. Wystarczy spojrzeć na to, co eksportujecie do nas: samochody, części samochodowe, elementy wyposażenia, produkty przemysłowe. (...) Ostatnia rzecz, jakiej chcielibyśmy to jakiekolwiek zakłócenie tej relacji" - podkreślił.

Reklama

Hands powiedział, że w obliczu niepewności towarzyszącej relacjom handlowym pomiędzy Wielką Brytanią a krajami Unii Europejskiej, najlepszym, co rządy mogą zrobić to przyspieszenie negocjacji ws. Brexitu i jak najszybsze rozpoczęcie rozmów o przyszłości.

"Naprawdę stanowczo wierzę, że to także w polskim interesie, bo potencjalne szkody (wynikające z zakłócenia w handlu) odbiją się nie tylko na Wielkiej Brytanii, ale na obu stronach rozmów. My chcemy uniknąć tych niepotrzebnych problemów" - podkreślił.

Brytyjski minister zaznaczył także, że w kontekście relacji dwustronnych jest zainteresowany poznaniem szczegółów polskich planów wobec Bilateralnych Traktatów Inwestycyjnych (BIT) po tym, jak w ubiegłym roku rząd w Warszawie zasygnalizował, że rozważa wypowiedzenie BIT zawartych z innymi państwami członkowskimi UE.

"Oba nasze kraje muszą zapewnić, że są otwarte na inwestycje z tego drugiego kraju. (...) Chcę zrozumieć, jakie są motywacje polskiej strony i jak będziemy chronić inwestorów w przyszłości" - tłumaczył.

Jak wyliczył szereg brytyjskich firm poczyniło w Polsce znaczne inwestycje, m.in. m.in. sieć sklepów Tesco, koncern Rolls Royce, firmy z sektora usług finansowych jak Aviva, PwC i bank HSBC, a także operator połączeń autobusowych Stagecoach, który jest właścicielem marki Polski Bus.

"To zresztą działa w obie strony: mam świadomość, że w Wielkiej Brytanii jest wiele znaczących inwestycji i firm zakładanych przez Polaków lub Brytyjczyków polskiego pochodzenia" - przyznał Hands, wskazując m.in. na firmę z sektora technologii finansowych Azimo, której współzałożycielką jest Polka, Marta Krupińska.

Brytyjski minister dodał, że w trakcie spotkań ministerialnych planuje także poruszyć kwestię ciągnącego się sporu pomiędzy brytyjską spółką EuroEco Fuels a władzami portu w Szczecinie. W ubiegłym roku władze firmy oskarżały polską stronę o utrudnianie im działalności i blokowanie rozwoju zakładów, zapowiadając nawet gotowość złożenia pozwu do międzynarodowego sądu arbitrażowego.

"Jesteśmy tym zaniepokojeni i chcemy mieć pewność, że brytyjskie firmy nie są dyskryminowane" - potwierdził minister, dodając jednak, że jego dotychczasowe rozmowy z Ministerstwem Rozwoju w tej sprawie były "dobre i konstruktywne" i liczy na dalszy dialog.

Rozmawiając z PAP przez rozpoczęciem swojej pierwszej oficjalnej wizyty w Warszawie w roli ministra, Hands zaznaczył, że wielokrotnie wcześniej odwiedzał Polskę i ma do niej wyjątkową sympatię.

"Pierwszy raz byłem w wakacje 1985 roku, jeszcze zanim zacząłem studia, a mieszkałem i pracowałem w zachodnim Berlinie. Spędziłem wtedy naprawdę fantastyczny czas w Polsce, nieco ponad tydzień, z czego dwa dni na obozie letnim związkowców. Dla 19-letniego Brytyjczyka to było wyjątkowe doświadczenie!" - śmiał się Hands.

51-letni polityk, który urodził się w Nowym Jorku, jest od lat związany z polską społecznością w Wielkiej Brytanii, stojąc m.in. na czele organizacji Conservatives Friends of Poland ("Przyjaciele Polski w Partii Konserwatywnej").

Od 2005 roku zasiada w brytyjskim parlamencie jako poseł z Londynu, a przez pierwszą kadencję reprezentował okręg wyborczy Hammersmith i Fulham, w którym znajduje się m.in. Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny (POSK). Jak twierdzi, do dzisiaj zdarza mu się czasami wpadać w odwiedziny, a na swoim poselskim e-mailu sprawdza m.in. program klubu Jazz Cafe POSK, który znajduje się w budynku.

Pytany o to, czy w związku z tym interweniował u premier Theresy May w celu zagwarantowania przyszłych praw obywateli UE po Brexicie Hands zapewnił, że często podnosi ten temat i podkreślił, że "jego przekaz do Polaków jest taki, że nie ma powodu do obaw, wszyscy cenimy sobie wasz wkład i chcemy, żebyście czuli się tutaj, jak u siebie".

Oprócz Handsa, w środę w Warszawie przebywa także brytyjski minister ds. wyjścia z Unii Europejskiej Davis Davis. Ich wizyta jest elementem brytyjskiej ofensywy dyplomatycznej przed czwartkową szóstą rundą negocjacji i kluczowym posiedzeniem Rady Europejskiej w grudniu.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca br. i powinna opuścić Wspólnotę w nocy z 29 na 30 marca 2019 roku.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)