Kanada zwiększa limity imigracji, ale wysyła swoich przedstawicieli do USA, by zapobiegali nielegalnym przyjazdom. Ottawa selekcjonuje imigrantów, ale nawet ci wybrani nie zawsze łatwo wpisują się w kanadyjski pejzaż.

Jak podała agencja The Canadian Press, sondaż przeprowadzony na potrzeby rządu federalnego wskazuje, że w ciągu minionego roku o 4 pkt. procentowe, z 23 do 27 proc. wzrósł odsetek Kanadyjczyków, którzy uważają, że limity imigracyjne są zbyt duże. "Sondaż sugeruje, że stosunek do uchodźców w Kanadzie zmienił się in minus w ciągu minionego roku" - napisała agencja, zwracając w tym kontekście uwagę na obecną politykę USA.

Tydzień temu minister ds. imigracji Ahmed Hussen informował, że w 2018 r. Kanada zamierza wydać wizy dla 310 tys. nowych rezydentów, w 2019 r. limit będzie zwiększony do 330 tys., a następnie w 2020 r. do 340 tys. W 2017 r. limit ten wynosił 300 tys. osób. W ten sposób - podkreślają władze - Kanada daje szansę osobom, które przydadzą się nowoczesnej gospodarce.

Jednak o ile w 2005 i 2006 r. 94 proc. Kanadyjczyków odpowiadało, że czuje się dobrze w otoczeniu osób innej rasy, to obecnie podobną opinię podziela 89 proc. Z 88 proc. do 82 proc. spadła w tym okresie akceptacja dla przebywania w sytuacjach społecznych z osobami odmiennej religii.

W 1971 r. premier Pierre Eliott Trudeau zadeklarował w parlamencie, że rząd będzie wdrażał politykę wielokulturowości, w 1982 r. wielokulturowość została wpisana do Karty Praw i Wolności będącej częścią kanadyjskiej konstytucji, a w 1988 r. został uchwalony Canadian Multiculturalism Act. Niemniej mimo programów integracyjnych Kanada ma problemy z imigracją, częściowo podobne do europejskich.

Reklama

W tym roku już ponad 15 tys. Haitańczyków zostało zatrzymanych na granicy Quebecu i USA. 22 listopada kończy się ochrona dla Haitańczyków, którzy znaleźli się w USA po trzęsieniu ziemi w 2010 r. Trzech kanadyjskich parlamentarzystów o imigranckich korzeniach wybiera się w nadchodzących tygodniach z ponowną misją do USA, by w środowiskach haitańskich, południowoamerykańskich i afrykańskich mówić o rzeczywistych warunkach przyjazdu do Kanady. Trwa akcja informacyjna w mediach tradycyjnych i społecznościowych, że nielegalne przekraczanie granicy "to nie darmowy bilet do nowego życia" - jak podsumowała publiczna telewizja CBC.

Niemniej wielu próbuje. W minioną środę CBC pokazała reportaż o zwiększonym napływie Nigeryjczyków, którzy starają się o azyl, twierdząc, że są homoseksualistami lub biseksualistami. "Nieheteronormatywna" orientacja jest według powszechnie krytykowanego nigeryjskiego prawa od 2014 r. karana więzieniem, a Kanada udziela azylu osobom LGBTQ. Służby graniczne zauważyły jednak zastanawiającą zbieżność wersji przedstawianych przez rzekomych uchodźców z Nigerii, "tak, jakby ich ktoś uczył" - jak mówił jeden z prawników - i przynajmniej połowa wniosków jest odrzucana.

Z drugiej strony Kanadyjczycy wywodzący się z różnych kultur napotykają problemy we własnym kraju. O ile w krajach muzułmańskich kobiety walczą o możliwość zdjęcia nikabu z twarzy czy hidżabu z włosów, o tyle dla niektórych muzułmanek w Kanadzie możliwość zasłaniania twarzy jest, jak twierdzą, prawem, z którego nie chcą rezygnować. Dlatego uchwalenie w październiku przez parlament Quebec ustawy o neutralności religijnej, nakazującej odsłanianie twarzy, gdy świadczone są usługi finansowane z budżetu (dotyczy to zarówno urzędnika, jak i klienta usługi), stało się powodem protestów.

W miniony wtorek nowe prawo zostało zaskarżone do sądu w Quebec jako niekonstytucyjne m.in. przez National Council of Canadian Muslims i Canadian Civil Liberties Association. Minister sprawiedliwości Quebec Stephanie Vallee podtrzymuje, że nowe prawo jest konstytucyjne. Tego samego dnia minister sprawiedliwości Kanady Jody Wilson-Raybould poinformowała, że rząd w Ottawie dokładnie analizuje sytuację.

Michael Adams, założyciel Environics Institute, szanowanego w Kanadzie instytutu badawczego, pisał w dzienniku "The Globe and Mail" po uchwaleniu ustawy, że w Quebecu trwa już czas przedwyborczy, a liberalny rząd Philippe'a Couillarda "pokazuje mieszkańcom Quebecu, że troszczy się o najważniejsze dla nich wartości". Przy tym, podkreślił Adams, Kanadyjczycy z reguły nie mają problemu z imigrantami. "Niemniej większość Kanadyjczyków uważa też, że nowo przybyli nie przyjmują kanadyjskich wartości wystarczająco szybko, a te wysoko cenione wartości to także równość płci, a w Quebecu – świeckość" - podsumował, przypominając, że dwa pokolenia temu Quebec odrzucił dominację Kościoła katolickiego i dziś dla mieszkańców prowincji kobieta w zasłonie na twarzy to widok "ofiary religijnego patriarchatu, i nie podoba im się to". Przypomniał też, że ostatecznie rozstrzygnie sąd, a Kanadyjczycy szanują rządy prawa, bo również to jest wartością liberalnej demokracji.

>>> Polecamy: Izrael chce eksportować medyczną marihuanę. Może zostać globalnym rynkowym liderem