Siedem lat od powstania Unii Celnej, którą tworzy kilka krajów byłego ZSRR wokół Rosji, zweryfikowało, do czego tak naprawdę potrzebna jest im ekonomiczna integracja. Okazało się, że zamiast sprzyjać wzrostowi produkcji, Unia przyczyniła się do wzrostu nielegalnego eksportu spoza wspólnoty.

To, jak problematycznym i niedoskonałym narzędziem jest unia euroazjatycka – nawet dla samej Rosji, inicjatorki integracji – można prześledzić na podstawie problemów w kontroli celnej w ramach wspólnoty. Rosja wciśnięta między dwa ogromne bloki ekonomiczne: od zachodu Unię Europejską, a od południowego wschodu Chiny, zderzyła się z częściową utratą kontroli celnej na swoich granicach.

Trzej członkowie wspólnoty: Białoruś, Kazachstan i Kirgistan, postanowili maksymalnie wykorzystać możliwość dostępu do liczącego ponad 140 mln ludzi rosyjskiego rynku i odegrać rolę pośrednika w sprowadzaniu do Rosji towarów z Unii Europejskiej i Chin. Elity tych krajów wykorzystały możliwość wpływu na lokalne służby celne i aparat sprawiedliwości do zdobywania jak największych zysków. Rosja mając ograniczoną kontrolę nad służbami celnymi sojuszników, została postawiona przed faktem, że na jej terytorium płyną – często nielegalnie – ogromne ilości towarów.

Na wszystko jest sposób

Białoruś odkryła zalety wspólnego rynku, a szczególnie braku granicy celnej z Rosją, gdy Rosjanie w sierpniu 2014 roku wprowadzili zakaz sprowadzania zachodniej żywności jako odpowiedź na sankcje za aneksję Krymu. Rosja, co należy podkreślić, wprowadziła swoje kontrsankcje bez konsultacji z partnerami i nie miała narzędzi, żeby je na nich wymusić. Białoruś, która nie przyłączyła się do embarga, postanowiła wykorzystać tę niszę, zapowiadając wzrost eksportu białoruskiej żywności do Rosji. W rzeczywistości jednak zaowocowało to systematycznym reeksportem głównie polskiej żywności, która udawała albo białoruską produkcję, albo towary z krajów trzecich. Rosjanie, którzy szybko wykryli ten proceder, tylko w ciągu pierwszych lat działania embarga zniszczyli 17 tys. ton skonfiskowanej zachodniej żywności.

Reklama

Przemyt do Rosji ułatwia fakt, że do embarga nie przystąpił także inny członek Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAUG) – Kazachstan. Bywało więc tak, że ciężarówki z polską żywnością zmierzające z Białorusi do Kazachstanu przepadały po przejechaniu białorusko-rosyjskiej granicy. Towar był rozładowywany w Rosji, a ciężarówka po kilku dniach znowu przekraczała białorusko-rosyjską granicę z nową partią towaru, jednak z tymi samymi co poprzednio certyfikatami. Według Rosjan w nielegalną działalność miały być zaangażowane białoruskie struktury państwowe.

Z początku, jak informowała gazeta Viedomosti, przemytnicy wwozili polskie produkty z certyfikatami fitosanitarnymi potwierdzającymi, że były wyprodukowane na Białorusi, lub w ogóle dysponując dokumentami przewozowymi, w których ukazane były zupełnie inne towary. Potem gdy do akcji ruszyły lotne brygady kontrolne, zmienili taktykę. Zaczęto fałszować lub kupować certyfikaty pochodzenia z krajów trzecich. Doszło do tego, że np. według białoruskich danych Ekwador wyeksportował do tego kraju więcej jabłek, niż wyprodukował. We wrześniu 2016 roku Władimir Malinowski, wiceszef rosyjskiej Prokuratury Generalnej, poinformował, że według rosyjskich danych Białoruś wysłała do Rosji pięć razy więcej jabłek i grzybów, niż wyprodukowała. Reszta miała pochodzić właśnie z reeksportu zachodniej żywności.

Zdaniem Rosjan, w procederze reeksportu pomaga decentralizacja. I choć białoruski handel jest silnie upaństwowiony, reeksportem objętej embargiem żywności zajmują się lokalne firmy. Szef Rossielchoznadzoru (rosyjskiego nadzoru fitosanitarnego) Siergiej Denkwert skarżył się, że nawet maleńkie białoruskie gminne spółdzielnie z łatwością uzyskują zezwolenia na eksport do Rosji i eksportują ukraińską wołowinę. Denkwert w wywiadzie przytoczył też przykład białoruskiej mleczarni, przez którą trafiło do Rosji 100 tys. litrów polskiego mleka.

Rosja się broni

Rosjanie, by zabezpieczyć się przed napływem niepożądanych towarów, musieli podjąć wiele działań. Pod koniec listopada 2014 roku przywrócono de facto kontrolę na wspólnej granicy. Przepisy Unii Celnej nie pozwalały na przywrócenie kontroli granicznej, więc w teren ruszyły lotne brygady celników, policjantów, inspektorów służby fitosanitarnej, którzy sprawdzali ciężarówki przewożące żywność w celu wykrycia ewentualnego przemytu, a także potwierdzania autentyczności certyfikatów fitosanitarnych wydanych przez Białoruś.

Rosjanie zapowiedzieli też wprowadzenie podlegających specjalnej kontroli korytarzy dla transportu importowanej żywności. W lutym tego roku uruchomili system śledzenia mięsa i jego przetworów od granicy do punktu sprzedaży, by zapobiec przedostawaniu się produkcji z niewiadomych źródeł.

Wobec ogromnej skali przemytu w maju Rosyjska Federalna Służba Celna zaproponowała, by wszystkie towary spożywcze wytworzone na terytorium Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej były oznaczane, np. specjalnymi chipami, co pozwoliłoby na identyfikację. Autorem koncepcji był zastępca Rosyjskiej Służby Celnej Rusłan Dawydow, który skarżył się, że celnicy nie mają wystarczających pełnomocnictw do kontroli przemieszczanych towarów i kraj zalewa przemyt. Wszystkie te przedsięwzięcia są sprzeczne z duchem integracji euroazjatyckiej, naruszając swobodę przemieszczania towarów, nie mówiąc o generowaniu dodatkowych kosztów.

Ostatnio Rosjanie poskarżyli się zaś na nieuczciwe praktyki na rynku cukru Białorusi i Kazachstanu. Według prawa Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EAUG), kraje te mają prawo importować cukrowy surowiec bez cła pod warunkiem, że wyeksportują wytworzony z niego cukier do krajów trzecich. Rosjanie uważają jednak, że trafia on nielegalnie i na białoruski, i na kazachski, a nawet rosyjski rynek, na czym tracą rosyjskie cukrownie. W efekcie prowadzi to do spadku ceny cukru, który w ciągu miesiąca mógł potanieć o 44 proc. Takie wahania powodują ogromne problemy dla rosyjskich cukrowni, które często stanowią jedyne zakłady przemysłowe w okolicy. Na cenzurowanym są przede wszystkim kazachskie cukrownie, które 95 proc. surowca sprowadzają z zagranicy.

Na Białoruś nie ma rady

Białoruś wykorzystywała przepisy Unii Celnej również przy okazji eksportu za granicę paliw udających rozpuszczalniki, tak by nie płacić ceł do rosyjskiego budżetu. W 2011 roku Białoruś wyeksportowała ponad dziewięć razy więcej rozpuszczalników niż w roku poprzednim. Podobnie było w 2012 roku. Rosjanie wtedy oceniali straty swojego budżetu na poziomie 1-2 mld dol.

Gdy Rosja zastopowała ostatecznie rozpuszczalnikowy biznes w 2014 roku, Białorusini opracowali nowy schemat. Według czasopisma „Białorusy i rynok” znacznie wzrósł wtedy eksport tzw. mieszanek bitumicznych, czyli produktów ropopochodnych używanych głównie przez drogowców i w budownictwie. W pierwszym półroczu 2014 roku Białoruś wyeksportowała ich prawie pół miliona ton, czyli 182 razy więcej niż w analogicznym okresie 2013 roku, gdy eksport wyniósł jedynie 2,6 tys. ton. Nietrudno się domyślić, że mieszanki bitumiczne również były zwolnione z ceł.

Według białoruskiej ekonomistki Tacciany Manionak, problemy te wynikały z niuansów specyfikacji produkcji w Unii Celnej. W rozmowie z TV Biełsat podkreśliła, że trudno stwierdzić, dlaczego na jedne produkty wprowadzono cła, a na inne nie. Jej zdaniem mogło się to wiązać z interesami poszczególnych rosyjskich urzędników lub chęcią stymulowania określonej produkcji. A białoruscy biznesmeni po prostu wykorzystali to we własnych celach. Zbiegły do Szwecji oficer białoruskiego KGB Andrej Mołczan przedstawił w Biełsacie dokumenty potwierdzające, że w nielegalne operacje eksportu paliw byli zaangażowani przedstawiciele białoruskich służb specjalnych oraz aparatu sprawiedliwości.

Problemy z białoruskim przemytem są powtórzeniem sytuacji, z jaką Rosja zderzyła się w połowie lat 90. XX wieku, gdy Białoruś i Rosja podpisały w 1995 roku umowę o strefie wolnego handlu. Wtedy próba zakończyła się porażką. Przez 14 lat nie ustalono do końca wspólnego Kodeksu Celnego. Rosja, nie kontrolując granicy zewnętrznej strefy, była narażona na przemyt zachodnich towarów i konfiskaty rzekomo źle zadeklarowanych celnie towarów wwożonych do Rosji i z Rosji wywożonych.

Rosyjski ekonomista i politolog Andriej Suzdalcew z Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie na łamach portalu Russia in Global Affairs oszacował straty rosyjskiego budżetu w latach 1995-1997 na poziomie 4 mln dol. W związku z tym w 1998 roku Rosjanie wprowadzili z powrotem kontrolę celne na granicy. Równocześnie według rosyjskiego analityka białoruskie państwo zarabiało na skonfiskowanych na masową skalę towarach jadących lub opuszczających Rosję pod pretekstem naruszeń prawa celnego. Według Suzdalcewa podpisanie umowy o unii celnej było również niekorzystne dla Rosji, gdyż białoruskie firmy hojnie dotowane subsydiami państwowymi otrzymały dostęp do rosyjskiego rynku, a rosyjskim firmom ograniczano go dzięki pozataryfowym regulacjom.

Kazachowie i Kirgizi wskakują w niszę

Kazachstan oraz Kirgistan, który dołączył do wspólnoty w 2014 roku, opanowały inną niż Białoruś niszę w wykorzystaniu dostępu do rosyjskiego rynku. Jak wykazała analiza przepływów towarowych między Chinami a EAUG, Kazachowie i Kirgizi stosują na masową skalę proceder zaniżania wartości celnej towarów. Jest to tak intratny biznes, że obydwa kraje wręcz konkurują między sobą.

Dwóch rosyjskich analityków zajmujących się relacjami gospodarczymi z Chinami – Iwan Zujenko z Rosyjskiej Akademii Nauk i Siemion Zubania, przedstawiciel rosyjskiej służby celnej w Kazachstanie – przeanalizowało zmiany w wielkości importu chińskich towarów do Kazachstanu po jego przystąpieniu do Unii Celnej, a potem EAUG.

Okazało się, że w przypadku Kazachstanu import wzrósł o 15 proc. w latach 2011-2013, przy czym wzrost importu z Chin wyprzedzał wzrost importu z innych krajów. W wymienionych latach udział chińskiego importu w imporcie ogółem wzrósł z 27,5 proc. do 32 proc. Czterokrotnie zwiększył się import odzieży i 3,5-krotnie obuwia, a więc towarów obłożonych w EAUG jednymi z najwyższych ceł. Wzrost importu wyżej wymienionych towarów do Rosji wzrósł w tym czasie jedynie o 6,9 proc.

Badacze są przekonani, że poziom importu znacznie przewyższał potrzeby kazachskiego rynku, a chińska produkcja trafiała głównie do Rosji. Okazało się, że Kazachstan i Kirgistan, które łącznie liczą około 23 mln obywateli, importują obuwie i odzież za sumę niemal równą importowi tych samych towarów do Rosji, gdzie żyje 143 mln ludzi.

„Analiza zaistniałej sytuacji pozwala wysnuć wniosek, że przyczyną zwiększenia importu rosyjskich towarów przez kazachski i kirgiski odcinek granicy celnej Związku, jest niska jakość administracji celnej. Inaczej mówiąc, chodzi o organizację nielegalnych schematów wwozu towarów”- twierdzą autorzy raportu.

Zdaniem analityków dzięki układom z celnikami firmy importerzy nagminnie zaniżają wartość sprowadzanych towarów. Według Zujenki i Zubanii zyskują na tym pośrednicy i skorumpowani lokalni urzędnicy. Według ich ocen w 2016 roku rosyjski budżet w wyniku celnych oszustw mógł stracić 650 mln dol.

Wspólnota? Nie do końca

Według białoruskiego ekonomisty Jarosława Romańczuka, do dziś w Unii nie udało się wprowadzić wolności przepływu towarów, usług, ludzi czy kapitału. Nawet decyzje sądu powołanego do rozwiązywania różnych sporów muszą być bowiem zatwierdzane przez sądy poszczególnych krajów.

Osobliwą rolę grają liczne bariery pozataryfowe. Białoruski rząd narzuca na przykład obowiązkowy spis towarów, które muszą być oferowane w sklepach i punktach gastronomicznych – w 90 proc. mają pochodzić z Białorusi. Podobne sztuczki stosują też pozostałe kraje wspólnoty.

Uczestnictwo we wspólnocie przypomina grę, kto kogo bardziej oszuka, i oznacza nieustanne spory. W efekcie inaczej niż w przypadku integracji europejskiej, która przyczyniła się do wzrostu gospodarczego, Białoruś przez ostatnie 7 lat zanotowała średni wzrost na poziomie 1 proc. PKB. Uczestnictwo w euroazjatyckiej integracji zwiększyło uzależnienie od rosyjskiego rynku. 10 lat temu według Romańczuka, na rosyjski rynek eksportowano 34 proc. białoruskich towarów – teraz 46 proc. Konkurencyjność białoruskiej gospodarki spadła, gdyż inwestowano w nieefektywny sektor państwowy.

Zujenko i Zubania uważają, że Rosja tworząc projekt EAUG postawiła sobie głównie polityczne cele: zbliżenie do republik byłego ZSRR miało zapobiec uczestniczeniu innych członków unii celnej w projektach integracyjnych z innymi graczami niż Rosja. Ich zdaniem projekt napotyka na problemy, gdyż integrujące się kraje znajdują się w rozmaitych fazach rozwoju instytucjonalnego i kierują się różnymi interesami. To sprawia, że integracja euroazjatycka ma na razie fasadowy charakter. Podobnie uważa Romańczuk, dla którego za rosyjską ideą stworzenia EAUG stoją bardziej niż cele ekonomiczne – geopolityka i ideologia zjednoczenia obszaru postsowieckiego.

Historia integracji euroazjatyckiej

Z inicjatywy Rosji w 2009 roku powołano Unię Celną Białorusi, Rosji i Kazachstanu. Nowy projekt integracyjny przewidywał odwołanie się do doświadczeń stopniowej integracji europejskiej, w której tym razem integracja ekonomiczna wyprzedzała polityczną.

W 2012 roku Unia Celna przekształciła się we Wspólną Przestrzeń Gospodarczą — przewidującą wprowadzenie swobody przepływu kapitału, ludzi, towarów i usług oraz harmonizującą przepisy gospodarcze, zasady subsydiowania przemysłu i rolnictwa itd. w trzech krajach. Zwieńczeniem tego procesu miało być powołanie w 2014 roku Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAUG), czyli odpowiednika EWG, z silną Najwyższą Radą Prezydentów, Radą Wiceministrów oraz działającą na podobieństwo Komisji Europejskiej Euroazjatycką Komisją Gospodarczą i szczątkowymi na tym etapie wspólnymi instytucjami politycznymi.

Integracja euroazjatycka w porównaniu z integracją europejską była przeprowadzona ekspresowo. Europa zaczęła się integrować, rozpoczynając od utworzenia w 1951 roku Europejskiej Unii Węgla i Stali – pola doświadczalnego dla wprowadzenia pogłębionego wspólnego rynku, który powołano siedem lat później.

Rosjanie — inicjatorzy integracji euroazjatyckiej – zmieścili cały proces przejścia od Unii Celnej do EAUG w czterech latach. W składzie wspólnoty znajduje się obecnie oprócz trzech krajów założycielskich również Armenia i Kirgistan.

Autor: Jakub Biernat, Dziennikarz TV Biełsat.