Globalna gospodarka rozwija się w średnim tempie 3,4 proc. rocznie. Liczba ludzi na świecie (dzisiaj 7,4 mld) ma wzrosnąć w 2040 r. do 9 mld. A to oznacza większe zapotrzebowanie na prąd. Najnowsze dane w raporcie „World Energy Outlook 2017” przedstawiła Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE).
Z dokumentu wynika, że największy udział we wzroście popytu na energię, bo aż 30-proc., przypadnie na Indie. Jednak sposób zaspokojenia energetycznych potrzeb w roku 2040 w porównaniu do lat 1990–2016 będzie zupełnie inny.
Na przykład w Chinach, które są największym producentem węgla kamiennego na świecie, zapotrzebowanie na ten surowiec praktycznie zniknie, bo Państwo Środka stawia na gaz oraz odnawialne źródła energii.
Od 2000 r. światowe moce produkcyjne oparte na węglu wzrosły o prawie 900 GW, ale prognozowane przyrosty do 2040 r. wynoszą 400 GW. Przy czym część to bloki, które są już w budowie. Nawet w Indiach, które będą potrzebowały więcej prądu niż dotychczas, udział węgla w miksie energetycznym będzie niższy – spadnie z ok. 75 proc. w 2016 r. do ok. 50 proc. w 2040 r. (podobny udział w produkcji prądu w tym czasie jest przewidywany w Polsce).
Reklama
Chiny zapewnią jedną czwartą prognozowanego wzrostu światowego popytu na gaz i przestaną być liderem w zużyciu ropy naftowej (pałeczkę przejmą Indie) m.in. ze względu na strategię elektromobilności.
Niemniej jednak MAE przekonuje, że era ropy jeszcze się nie skończyła. Stany Zjednoczone będą odpowiadać za 80 proc. wzrostu światowego zaopatrzenia w ropę do 2025 r., bo popyt na nią w perspektywie 2020 r. się nie zmieni. ⒸⓅ
@BacaPogorzelska