Czym dla PZL Świdnik byłaby ewentualna wygrana w przetargu na śmigłowce dla polskiej armii? Deklaracją porównywalną do tej, którą jest fakt, że niemiecki rząd jeździ niemieckimi limuzynami, francuski – francuskimi, a brytyjski – brytyjskimi, nawet jeśli pozostają one pod kontrolą kapitałową indyjską.

- Jeśli kupujemy produkt polski, to mówimy światu, że wierzymy w polski przemysł. Jeśli przedkładamy sojusze, to mówimy, że dla nas ważniejsze są relacje międzynarodowe. Mam nadzieję, że tym razem pójdziemy drogą, którą od dawna idą wszyscy najwięksi na świecie – tak o sprawie przetargu na uzbrojenie dla polskiej armii mówi Krzysztof Krystowski, prezes PZL Świdnik.

Przyznał, że ewentualny zakup 16 śmigłowców przez MON nie „ustawi” zakładu na dziesięciolecia. – Ale to jest dla nas szansa pokazania tam, gdzie będziemy promowali nasze wyroby: nasz rząd kupuje u nas, wy też kupcie u nas – wyjaśnia Krystowski.

A co szef zakładu w Świdniku mówi o opóźnieniach w modernizacji wojskowych śmigłowców?

ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ:

Reklama