Występując na konferencji prasowej w Jordanii, szefowa rządu podkreśliła, że "jest (dla niej) bardzo jasne, iż podawanie dalej wpisów Britain First jest niewłaściwe", dodając, że to "nienawistna organizacja, która chce siać podziały i brak zaufania w naszych społecznościach".

Britain First "stoi w fundamentalnej opozycji wobec wartości szacunku, tolerancji i przyzwoitości, które wyznajemy jako naród" - oświadczyła May.

Pytana o to, czy zwolniłaby jednego ze swoich ministrów za okazanie poparcia dla radykalnie prawicowej organizacji jak Britain First, premier powiedziała, że "jest absolutnie pewna, iż żaden by tego nie zrobił".

Mówiąc o muzułmańskiej mniejszości w Wielkiej Brytanii, szefowa rządu podkreśliła, że "brytyjscy muzułmanie są pokojowymi i żyjącymi zgodnie z prawem ludźmi, którzy sami padali ofiarą terroryzmu ze strony radykalnej prawicy".

Reklama

"Jako premier bardzo jasno wyrażam się na temat wyzwania, jakim jest walka z zagrożeniem terrorystycznym i ekstremistycznym (...) niezależnie od tego, z jakiego źródła pochodzi" - dodała.

Wcześniej aktywność amerykańskiego prezydenta skrytykowała także minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, która odpowiadała w Izbie Gmin na pilną interpelację ze strony posłów opozycyjnej Partii Pracy.

Rudd powiedziała, że Britain First jest "ekstremistyczną organizacją, która próbuje podzielić wspólnoty poprzez używanie nienawistnych narracji, które szerzą kłamstwa i podsycają napięcia", dodając, że podanie dalej tych wpisów było "niewłaściwe".

Szefowa MSW poszła jednak w swojej retoryce dalej, kiedy na pytanie jednego z deputowanych o to, czy świat byłby lepszym miejscem, gdyby Trump skasował swoje konto na Twitterze, odpowiedziała: "jestem pewna, że wielu z nas podziela tę opinię".

W trakcie parlamentarnej debaty na ten temat wielu posłów po obu stronach ław parlamentarnych zaatakowało Trumpa, oskarżając go o "faszystowskie" i "szerzące zło" wypowiedzi. Lider opozycyjnych Liberalnych Demokratów Vince Cable powiedział, że amerykański prezydent jest "złowrogim rasistą", a poseł Partii Pracy Paul Flynn oświadczył nawet, że jego zdaniem Trump powinien zostać oskarżony o rozpowszechnianie mowy nienawiści.

Burmistrz Londynu Sadiq Khan wezwał z kolei rząd do wycofania zaproszenia dla amerykańskiego prezydenta do odwiedzenia Wielkiej Brytanii.

Khan ocenił, że "po tym ostatnim incydencie jest coraz bardziej jasne, że jakakolwiek oficjalna wizyta prezydenta nie byłaby mile widziana", a "premier powinna używać wszystkich możliwości, jakie ona i jej rząd - jak twierdzą - mają, aby poprosić prezydenta o usunięcie tych wpisów i przeproszenie Brytyjczyków".

Odpowiadając na jego apel i podobne głosy ze strony posłów, minister Rudd powtórzyła jednak, że "zaproszenie zostało przekazane i przyjęte, ale szczegóły dotyczące terminu i przebiegu wizyty nie zostały jeszcze ustalone".

Źródła PAP w brytyjskiej administracji podkreśliły, że niewycofanie zaproszenia wynika z tego, iż długoterminowe dobro specjalnych relacji między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi jest ważniejsze od działań osób, które w krótkim okresie piastują oficjalne stanowiska.

W środę Trump podał dalej trzy wpisy wiceliderki ekstremistycznej antymuzułmańskiej organizacji Britain First, której członkowie byli wielokrotnie karani za mowę nienawiści i ataki na społeczność muzułmańską w Wielkiej Brytanii.

Opublikowane w tweetach filmy przedstawiają antyspołeczne zachowania muzułmanów wobec osób innej wiary. Jeden film przedstawiał rozbicie figury Matki Boskiej przez muzułmanina, inny pokazywał bitego i kopanego holenderskiego chłopca chodzącego o kulach, a na trzecim można było zobaczyć osoby zrzucające nastolatka z dachu.

Brytyjskie i holenderskie media podważyły wiarygodność co najmniej jednego z tych nagrań, podkreślając, że przypisywanie tym zdarzeniom kontekstu religijnego jest błędne.

Gdy premier May skrytykowała poprzez swojego rzecznika działania Trumpa, określając je jako "błędne", prezydent napisał na Twitterze, że brytyjska szefowa rządu "nie powinna skupiać się na nim, ale na destrukcyjnym, radykalnym islamskim terroryzmie, który panoszy się w Wielkiej Brytanii". "My radzimy sobie dobrze!" - dodał.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)