Słyszę, jak niektórzy, w tym sekretarz stanu USA Rex Tillerson, mówią, że dojdzie do tego za jakiś czas i nadszedł moment na negocjacje. Do tej pory Stany Zjednoczone "mogły odgrywać rolę mediatora w izraelsko-palestyńskim konflikcie, ale same wykluczyły się z tego trochę" - powiedział Le Drian w radiu France Inter.

"Rzeczywistość jest taka, że (Amerykanie) są sami i izolowani w tej kwestii" - dodał.

Sekretarz stanu Tillerson jest w piątek w Paryżu, gdzie ma wziąć udział w międzynarodowym spotkaniu poparcia dla Libanu; odbędzie także dwustronne rozmowy ze swoim francuskim odpowiednikiem Le Drianem.

Przywódca radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas Ismail Hanije wezwał w czwartek do "nowej intifady" - palestyńskiego powstania przeciw Izraelowi. Piątek, na kiedy ogłosił rozpoczęcie intifady, nazwał "dniem gniewu". Palestyńskie powstanie i "ruch oporu" wobec uznania przez USA Jerozolimy poparł szef Hezbollahu, szyickiej radykalnej organizacji w Libanie, Hasan Nasrallah.

Reklama

W czwartek doszło do starć izraelskich żołnierzy z Palestyńczykami na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy. Co najmniej 31 osób zostało rannych w wyniku ostrzału z ostrej amunicji, a także od gumowych kul - podały źródła medyczne, na które powołuje się agencja Reutera.

W środę prezydent Trump oświadczył, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela. Poinformował, że nakazał Departamentowi Stanu przygotowanie przeniesienia amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Podkreślił również wolę Stanów Zjednoczonych, by pomagać w osiągnięciu porozumienia w konflikcie bliskowschodnim, możliwego do zaakceptowania dla obu stron.

Społeczność międzynarodowa nie uznaje Jerozolimy za stolicę Izraela, a prawie 90 ambasad mieści się w Tel Awiwie. Izrael kontroluje Jerozolimę od 1967 roku, gdy w trakcie wojny sześciodniowej zajął wschodnią część miasta. (PAP)