Sądy wioskowe w Indiach wciąż mają ogromną władzę nad ludzkim życiem. Decydują o małżeństwach i moralności; naruszenie zakazów może złamać życie nie tylko młodych ludzi, lecz całych rodzin. W sprawach obyczajowych samozwańcze sądy wydają nawet wyroki śmierci.

„Kiedy jadę do rodziców w odwiedziny, przebieram się w salwar kamiz (długą tradycyjną suknię - PAP)” - tłumaczy PAP Gauri Kumar. 23-latka na dworcu Howrah w Kalkucie nosi jeszcze dżinsy i krótką koszulkę. Przed Muzaffarpur w stanie Bihar na północy Indii przebiera się w tradycyjny strój, a wokół szyi zawiązuje długi szal, dupattę.

„Moi rodzice nie są tak konserwatywni, ale sąsiedzi i zwłaszcza khap panćajat uważnie się przyglądają” - mówi, wspominając o sądach wioskowych, które w północnych Indiach decydują o małżeństwach i moralności mieszkańców. Rodzina Gauri mieszka w wiosce oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od Muzaffarpur. Kobieta dodaje, że czuje się jak bohaterka powieści Orwella. „Wielki Brat patrzy i jeśli człowiek się zapomni, może to drogo kosztować” - mówi.

„Dżinsy nie są tradycyjnym ubraniem w Indiach, przyszły z Zachodu, gdzie praktycznie można wszystko” - włącza się Manish Verma, 50-letni biznesmen z okolic Patny, współpasażer Gauri. „A sądy wioskowe chronią honor kobiet, utrzymują porządek i moralność. Bez nich zapanowałby chaos” - dodaje zdecydowanym głosem.

Oprócz dżinsów lista zakazów często obejmuje używanie smartfonów. „Przecież nie wiadomo, co ona robi z tym telefonem. Kto chciałby dziewczynę, która cały czas rozmawia z chłopcami przez telefon?” - pyta retorycznie żona pana Vermy.

Reklama

„Khap panćajaty (sądy wioskowe) były społecznie ważne i respektowane za polubowne rozwiązywanie sporów do czasu ustanowienia systemu sądownictwa (państwowego)” - tłumaczył w miesięczniku "The Caravan" Khazan Singh, dziekan wydziału nauk społecznych na Uniwersytecie Maharshi Dayanand w Rohtak w stanie Harijana, gdzie sądy wioskowe są szczególnie aktywne. Tradycja khap panćajatów w Indiach sięga VI wieku.

„Z czasem straciły na znaczeniu, ale w ostatniej dekadzie znów zyskały na popularności przez sprawy takie jak zakaz małżeństw wewnątrz klanów” - podkreślał. Jego zdaniem stały się także mniej przejrzyste w funkcjonowaniu i despotyczne.

Gauri jest wdzięczna rodzicom, że może studiować. Jej rodzinie powodzi się finansowo, a ojciec chciał, żeby poszła na studia. „Nie mam brata, może jestem dla taty przybranym synem” - śmieje się. „Jednak za każdym razem, kiedy wracam do domu, boję się, że będą chcieli mnie wydać za mąż. Za nieznajomego, za kogoś narzuconego przez sąd wioskowy” - dodaje już na poważnie.

Według sądów wioskowych osoby z tej samej gotry (klanu) są spokrewnione. Jednak klan może obejmować nie tylko całą wioskę, a nawet kilka sąsiednich. W rzeczywistości członkowie tego samego klanu zazwyczaj nie są biologicznie spokrewnieni. Co gorsza, małżeństwa między kastami są również surowo zakazane, co znacznie ogranicza grono kandydatów do ożenku lub zamążpójścia. Za złamanie zakazu grozi społeczny ostracyzm, a czasem nawet wyrok śmierci. W ten sposób sądy wioskowe mają monopol na aranżowanie małżeństw.

W 2015 roku policja odnotowała 251 tzw. zabójstw honorowych, podczas gdy rok wcześniej - tylko 28. Łącznie od 2014 roku w Indiach było 400 zarejestrowanych podobnych spraw. Za wiele z nich obarcza się sądy wioskowe. Sąd Najwyższy w 2011 roku uznał je za nielegalne, a zabójstwa honorowe określił mianem barbarzyńskich.

„Małżeństwo z kimś poznanym na studiach, z Kalkuty, jest ryzykowne i może oznaczać wyrzeczenie się rodziców” - mówi Gauri. „Nawet jeśli rodzice daliby swoją zgodę, to wszystko zależy od khap panćajatu” - zaznacza.

Tłumaczy, że gdyby sąd nie wydał zgody, musiałaby zrezygnować z małżeństwa. Alternatywą jest przekonanie wioski, że bez wiedzy swoich rodziców uciekła z kochankiem. W przeciwnym wypadku rodzice zostaną napiętnowani i wykluczeni ze społeczności.

„Na studiach w Kalkucie zdałam sobie sprawę, że żyjemy w jednym kraju, ale w różnych światach. Moje pokolenie, wykształcone i z dużych miast, jest może ostatnim, które będzie musiało prowadzić podwójne życie” - kończy.

Z Kalkuty Paweł Skawiński

>>> Polecamy: Samosąd z bezsilności. Oszukani przez Exeos Cars postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość