ikona lupy />
Bałkany wskaźniki - CEFTA (graf. Obserwator Finansowy) / Inne

Początkowo porozumienie obejmowało jedynie wyszehradzką czwórkę, do której stopniowo dołączały inne kraje regionu: Słowenia, Rumunia, Bułgaria i Chorwacja. Po 2004 roku trend zmienił się. Państwa przystępujące do wspólnego rynku europejskiego musiały opuścić organizacje, które stanowiły odrębną przestrzeń gospodarczą.

Nikt za CEFTA nie płakał. Porozumienie stanowiło jedynie wolnorynkową przymiarkę przed przystąpieniem do Unii Europejskiej. Przywódcy grupy wyszehradzkiej obawiali się wprawdzie początkowo, że CEFTA stanowić będzie alternatywę dla Unii, co okazało się nieprawdą.

Obecnie CEFTA składa się z państw, które z Europą Środkową graniczą. Obejmuje ona Macedonię (od 2006), Serbię, Bośnię i Hercegowinę, Kosowo, Albanię, Czarnogórę i Mołdawię – wszystkie te państwa dołączyły do CEFTA w 2007 roku.

Reklama

Także w przypadku państw Europy południowo-wschodniej pomysł tego typu współpracy popierała Unia Europejska, która liczyła na wzrost wymiany handlowej i integracji gospodarczej regionu. Szczyt Unia – Bałkany, który odbył się w Trieście tego roku nadał CEFTA nowej dynamiki. Przywódcy państw porozumienia zgodzili się zmobilizować wysiłki w celu skutecznego wdrożenia dodatkowych protokołów CEFTA w sprawie ułatwień w handlu, szybkiego zawarcia protokołu dodatkowego w sprawie handlu usługami i bezzwłocznego rozpoczęcia jego wdrożenia (w szczególności w odniesieniu do usług kluczowych, takich jak finanse, ubezpieczenia i transport), oraz rozpoczęcia negocjacji nowego protokołu w sprawie rozstrzygania sporów oraz dotyczących handlu elektronicznego i taryf zewnętrznych.

>>> Czytaj też:UE jest coraz bardziej otwarta na akcesję Bałkanów Zachodnich?

Rozwój CEFTA ma być fundamentem dla tworzenia Regionalnego Obszaru Gospodarczego. Ten z kolei ma umożliwić szybszy rozwój gospodarczy Bałkanów Zachodnich, a przez to przyspieszyć proces integracji gospodarczej. Zbyt słabe gospodarki Serbii, Bośni czy Albanii nie poradzą sobie bowiem w warunkach wolnej konkurencji w ramach Jednolitego Rynku Europejskiego.

Poza znaczeniem politycznym, implementacja wymogów CEFTA, czyli zniesienie barier handlowych między państwami regionu, niesie ze sobą szanse na rozwój gospodarczy. Serbski minister handlu Rasim Ljajić przekazał, że w zeszłym roku na granicach stracono 26 milionów godzin, a na obsługę graniczną wydano 800 milionów euro, czyli 1 proc. PKB regonu. Ciężarówka wioząca towary z Macedonii do Bośni, tj. przez cały region CEFTA, traci pomiędzy 7 a 24 godziny na różnego rodzaju formalności graniczne. Jego zdaniem problem w tym, że „wszyscy chcą iść dalej z integracją gospodarczą, ale nikt nie idzie”. Ograniczenie lub zniesienie ceł i opłat celnych nie wyeliminowało bowiem barier dla handlu zagranicznego.

Handel to dla przywódców CEFTA narzędzie służące do zwiększania produktywności i konkurencyjności bałkańskich gospodarek. Władze serbskie gotowe są iść dalej w kierunku poprawienia funkcjonalności porozumienia. Według Ljajicia, małe państwa muszą osiągnąć przynajmniej 50-proc. poziom dochodu krajowego z handlu zagranicznego. Obecnie dla Serbii wskaźnik ten wynosi około 28 proc., dla Albanii poniżej 15 proc., dla Macedonii 36 proc., dla Bośni i Hercegowiny 34 proc.

Przy obecnym poziomie wzrosty gospodarczego Bałkany dogonią Unię za około 70 lat, wzrost handlu jest więc jednym z kluczowych wyzwań a zniesienie barier w handlu zadaniem na najbliższe lata.

Utworzenie bardziej spójnego, jeśli nie jednolitego obszaru gospodarczego, będzie miało także inne, ważne konsekwencje makroekonomiczne. Przede wszystkim spowoduje przyciągnięcie inwestycji zagranicznych, które obecnie nie spełniają swojej funkcji. Inwestorzy kreują słabo płatne miejsca pracy lub nie mogą znaleźć odpowiednio wykwalifikowanej siły roboczej. To właśnie dlatego w ramach CEFTA mówi się coraz częściej o swobodnym przepływie pracowników oraz uznawalności dyplomów i kwalifikacji w całym regionie jako o warunku do zachęcania kolejnych inwestorów.

>>> Czytaj też:Serbia oskarża UE o podwójne standardy w sprawie Katalonii i Kosowa

Rozwój handlu zagranicznego to także szansa dla lokalnych producentów na rozwój i podjęcie współpracy z partnerami unijnymi. Inwestorzy zagraniczni często nie są wstanie skorzystać dziś z usług lokalnych podwykonawców ze względu na technologiczne różnice oraz niestabilność dostaw z lokalnego rynku.

CEFTA jest więc szansą na szybszy rozwój bardziej nowoczesnych gospodarek. Największym zwolennikiem porozumienia jest Serbia, największe państwo z największą gospodarką i olbrzymią nadwyżką w handlu z regionem, wynoszącą niemal 2 mld euro rocznie. Co więcej, handel z państwami bałkańskimi nie jest tak trudny jak z Francją, Holandią czy Danią. To, czego nie można wysłać na pełne i wymagające rynki zachodnie, można dużo łatwiej sprzedać we własnym regionie.

Nie wszyscy dzielą jednak entuzjazm Serbów. Albania eksportuje dużo więcej towarów przetworzonych (63 proc. eksportu do CEFTA), a importuje żywność (35 proc.), paliwa (28 proc.) oraz materiały przetworzone (37 proc.). Także w przypadku Bośni i Hercegowiny struktura towarowa wyglądał stosunkowo wyrównanie – 52 proc. eksportu stanowiły towary przetworzone, podczas gdy import składał się w dużej mierze z towarów przetworzonych (44 proc.) i żywności (42 proc.). Macedonia również eksportowała 59 proc. towarów przetworzonych eksportując ich „jedynie” 45 proc. Na serbski eksport składały się produkty przetworzone (57 proc.), żywności (33 proc.) i paliwa (10 proc.), a import składał się w produktów przetworzonych (47 proc.), paliw (22 proc.) i żywności (również 22 proc.). Można więc powiedzieć, że struktura towarowa handlu w ramach CEFTA jest stosunkowo wyważona. Saldo bilansu handlowego nie wygląda już tak dobrze.

Najbardziej drastycznym przykładem jest Kosowo. Eksport Kosowa do krajów CEFTA w 2016 r. wyniósł 144,2 mln euro., a import w tym samum okresie 753,1 mln euro. Bośnia i Hercegowina odnotowała równie wyraźny deficyt w bilansu handlowym – na poziomie 419 mln euro, a Czarnogóra aż 480 mln euro. Dla Albanii i Macedonii wskaźnik ten był dużo mniejszy wynosząc odpowiednio 40,78 oraz 64 mln euro.

Jedynym państwem, które odnotowało wyraźną nadwyżkę była Serbia. Według danych z Observatory of Economic Complexity Serbia zamknęła w 2016 roku bilans handlowy nadwyżką ponad 1,9 mld euro.

Założenia Unii Europejskiej o potrzebie wspierania przedsiębiorczości na Bałkanach mogą więc rozbić się o skały negatywnego bilansu handlowego. Scenariusz taki jest tym bardziej prawdopodobny, że stosunki polityczne z Serbią często pokazywane są jako zagrożenie dla bezpieczeństwa i suwerenności innych krajów. Deficyt w handlu z Serbią jest często wyższy od całkowitego, tj. dla Macedonii wynosi on ok. 120 mln euro, dla Bośni 530 mln, a dla Albanii 155 mln.

Jeśli struktura handlu sama w sobie nie zachęca do dalszej integracji, to kolejnym argumentem przeciw CEFTA może stać się budżet. Państwa bałkańskie są raczej biedne, borykają się z poważnymi problemami budżetowymi, a pomimo to instytucje publiczne funkcjonują na bardzo słabym poziomie. Na dodatkowe wpływy z podatków od rozwijającej się przedsiębiorczości nie ma co liczyć. Skuteczne unikanie opłat przez lokalne firmy ma wielowiekową tradycję a wina niekoniecznie leży po stronie sektora prywatnego. Dalsza obniżka wpływów do państwowego garnuszka może jedynie pogorszyć sytuację, bo nie ma już z czego ciąć, chyba, że od przedsiębiorców, ale w takim wypadku nie ma po co rozmawiać na temat CEFTA.

Pomimo tych zniechęcających do współpracy faktów, przywódcom poszczególnych państw nie powinno zabraknąć motywacji do wdrożenia CEFTA. Musza się bowiem nauczyć działania w warunkach rosnącej konkurencji. Brak kompetencji do radzenia sobie w stosunkowo łatwych warunkach konkurencji regionalnej oznacza bowiem jednoznacznie, że państwo nie będzie w stanie konkurować w ramach Unii Europejskiej. Jeśli rynek macedoński zostanie podbity na przykład przez produkty serbskie, to tym bardziej nie „obroni” się przed dobrami niemieckimi czy holenderskimi. Wycofanie się z lub obstrukcja funkcjonowania porozumienia będzie więc oznaczała wykluczenie z procesu integracji Europejskiej.

CEFTA daje tym krajom także możliwości, których nie dałoby dziś stowarzyszenie czy członkostwo w UE. Na obecnym etapie rozwoju gospodarczego natychmiastowa akcesja Macedonii, Albanii czy Serbii do Unii oznaczałaby bowiem gospodarcze załamanie się na wymagającym wspólnym rynku europejskim. CEFTA ze swej strony oferuje warunki wymiany dla partnerów, których potencjał gospodarczy jest bardziej wyrównany. Handel taki sprzyja z kolei równomiernemu rozwojowi raczej niż usztywnieniu podziałów i nierówności.

CEFTA jest wstępem do budowania Regionalnego Obszaru Gospodarczego, czyli do głębszej integracji gospodarczej, a więc do przyciągnięcia kolejnych inwestycji do regionu. Blokowanie implementacji CEFTA ze względu na swoje partykularne interesy handlowe czy budżetowe odbije się negatywnie na całym obszarze.

Pomimo negatywnych konsekwencji wymiany handlowej, dla CEFTA nie ma więc obecnie alternatywy.

Gospodarka rynkowa i wolny handel nie przenoszą automatycznie w stan błogostanu gospodarczego. Praktyka pokazuje, że w rzeczywistości wzrost wskaźników makro, jak obroty handlowe, PKB, a nawet spadek bezrobocia nie zawsze przekuwa się na równie duży wzrost jakości życia i rozwoju społecznego. A im gwałtowniejszy skok do przodu, tym większe są szanse na pogłębienie się różnic społecznych. Czy pogłębiona CEFTA będzie w stanie te różnice zniwelować? Równie dobrze możemy wyobrazić sobie negatywny scenariusz: dominacja rynków przez największych przedsiębiorców, ograniczenie drobnej i średniej przedsiębiorczości, dalsze pogorszenie warunków pracy, itp.

Unia Europejska wydaje się zupełnie ignorować te zagrożenia skupiając się na pozytywnych makro-korzyściach. Implementacja CEFTA i stworzenie jednolitej przestrzeni gospodarczej ma spełniać dwie funkcje zewnętrzne: 1) stworzenie większego, bardziej stabilnego rynku o większej sile nabywczej, oraz 2) dalsza stopniowa integracja tej nowej konstrukcji z Unią Europejską. Pominięcie jednak ryzyka związanego ze znacznymi kosztami społecznymi może doprowadzić w dłuższym okresie do odwrotnych skutków.

Autor: Jan Muś