Dochody budżetowe na wielomilionowym minusie, zwierzęce odpady do produkcji karmy zwożone z całej Europy. Tak przedstawiają się fakty, na temat których nie chcą rozmawiać przedstawiciele branży hodowców zwierząt futerkowych.

„Gazeta Polska” wzięła pod lupę dwa mity: „rzekome oszczędności na utylizacji odpadów poubojowych oraz +gigantyczne+ zyski, które mają płynąć do budżetu z hodowli".

„Przedstawiciele branży hodowców zwierząt futerkowych przekonują, że na jej ewentualnym wygaszaniu zyska branża utylizatorów odpadów pochodzenia zwierzęcego (tzw. UPPZ). Te odpady pochodzą z ubojni i zakładów przetwórstwa mięsnego i drobiarskiego. Futrzarze twierdzą, że produkowana z nich karma dla norek jest znakomitym i w zasadzie darmowym sposobem pozbywania się kłopotliwych odpadów” - czytamy w tygodniku.

Jak ustalił tygodnik, tylko w 2016 r. do Polski wjechało z terenu Unii Europejskiej blisko 35 tys. ton odpadów poubojowych trzeciej kategorii. Odpadki zwierzęce przywieziono do Polski też z innych krajów, m.in. z Brazylii, Kanady, Chin, Indii, Maroka, Tajlandii, Australii, Stanów Zjednoczonych, RPA. Łącznie było to 20 tys. ton.

„Gazeta Polska” podkreśla, że bilans dochodów budżetowych nie jest wcale "tak kolorowy", jak przedstawiają go hodowcy norek. Od stycznia do października 2017 r. budżet jest na minusie aż o 25 milionów złotych. Za cały rok 2016 - 37 milionów - podaje tygodnik.

Reklama

Tygodnik zaznacza, że skóry, które trafiają na eksport są sprzedawane z zerowym VAT-em.

>>> Czytaj też: Morawiecki: Minister Szyszko stara się Puszczę Białowieską ocalić, a nie zniszczyć