Sytuacja caracali potwierdza, że mieliśmy rację; warto, by inni wyciągali wnioski z naszych działań. Strategią wielu firm jest właśnie dostarczenie sprzętu, a potem odcinanie od tego kuponów, m.in. poprzez serwisowanie - powiedział w czwartek wiceszef MON Bartosz Kownacki.

W portalu wPolityce.pl Kownacki odniósł się do doniesień medialnych dotyczących caracali. Minister ds. sił zbrojnych Francji Florence Parly zapowiedziała reorganizację obsługi technicznej i konserwacji wyposażenia sił powietrznych. Według niej ponad połowa samolotów i helikopterów wojskowych francuskich sił powietrznych nie może latać, bo ich naprawy kosztują zbyt drogo. Problemem nie jest jakość sprzętu, ale warunki utrzymania go w stanie operacyjnym – podkreśla resort. Jako przykład podano śmigłowiec wielozadaniowy caracal, którego godzina lotu kosztowała 19 tys. euro w 2012 roku, a w 2016 roku doszła do 34 tys.

"Sytuacja caracali potwierdza, że mieliśmy rację. Strategią wielu firm jest właśnie dostarczenie sprzętu, a potem odcinanie od tego kuponów, m.in. poprzez serwisowanie" - powiedział w rozmowie z wPolityce.pl Kownacki, odnosząc się do decyzji o wycofaniu się Polski z kontraktu na caracale.

Dodał, że strona polska nie zerwała umów ws. caracali. "Po prostu nie udało się znaleźć porozumienia w ramach dyskusji offsetowych, które m.in. miały zapewnić bezpieczeństwo serwisowania maszyn, które zostałyby kupione przez stronę polską. Chodziło o to, byśmy mieli możliwość serwisowania w oparciu o polski przemysł. Skoro rząd francuski ma problem z francuską firmą, która częściowo jest tego rządu własnością, to jak trudna byłaby sytuacja rządu polskiego, gdyby nie było zagwarantowanego tego minimum, o które się staraliśmy?" - dodał.

W ocenie Kownackiego "dobrze się stało". "Mieliśmy rację. Pan Bóg czuwał nad nami. Koszty życia sprzętu, każdego produktu są bardzo wysokie. (...) Warto zwrócić uwagę jak wyglądają działania Ministerstwa Obrony Narodowej za czasów ministra Antoniego Macierewicza. Mamy śmigłowce Anakonda, które znów trafiły nad morze. Udało się wyegzekwować od firm, które są zlokalizowane w Polsce, sprawne i na rozsądnych warunkach dostarczenie zmodernizowanych, naprawionych, dostosowanych śmigłowców. To pokazuje, że można" - powiedział.

Reklama

Podkreślił, że z takich sytuacji warto wyciągać wnioski. "Widząc jakie są problemy i jak ważne jest bezpieczeństwo dostaw i serwisowania nie możemy popełniać błędu, które poczynili nasi poprzednicy. Rzeczywistość jest taka, że kupujemy sprzęt zagranicą. Proszę jednak zauważyć, że chodziło wtedy o 50 śmigłowców różnego rodzaju. Wszystkie pochodziłyby od jednego podmiotu i to takiego, który sprawia poważne problemy. Mogę powiedzieć, że gratuluję decyzji naszym poprzednikom" - dodał Kownacki.

Wiosną 2012 r. w Polsce rozpisano przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec caracal, a wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe.

Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich.

>>> Czytaj też: Putin do Polaków: Dorośnijcie. Stosunki rosyjsko-polskie są ważniejsze niż wewnętrzna walka polityczna