Jesteśmy świadkami ogromnych zmian na rynku przewozów autobusowych. Wiosną przyszłego roku po Polsce przestaną jeździć charakterystyczne, czerwone autokary pod marką PolskiBus.com. Ta należąca do Szkota Briana Soutera firma podbiła w 2011 r. serca podróżnych, oferując im dobry standard przejazdu za przystępną cenę. PolskiBus nie znika jednak całkiem. Zacznie jeździć pod marką FlixBus. Ponad setka autokarów ma być przemalowana na zielono. Dodatkowo w każdym z nich wymontowanych zostanie sześć foteli, by przy pozostałych miejscach było więcej miejsca na nogi. Założony w 2013 r. przez trzech młodych Niemców FlixBus to dynamicznie rozwijająca się firma – start-up, który współpracuje z 260 przewoźnikami w całej Europie. Tym firmom pozostawia obsługę techniczną autobusów, zatrudnianie kierowców, a sama zajmuje się sprzedażą biletów, planowaniem i rozwojem sieci. Spośród 1000 pracowników FlixBusa ponad połowa to informatycy, którzy pracują nad taryfami i udoskonalaniem sprzedaży.
PolskiBus był liderem na polskim rynku przewozów. Co skłoniło firmę, by przejść pod skrzydła FlixBusa? Obie strony nie chcą mówić o szczegółach finansowych. Piotr Bezulski z firmy PolskiBus przekonuje jednak, że decydujący był efekt skali. Firma należąca do Szkotów od prawie roku współpracowała luźno z Niemcami. Od kiedy bilety spółki PolskiBus zaczęły być dostępne na stronie internetowej FlixBusa, ich sprzedaż miała wyraźnie wzrosnąć. I to ma być główna zaleta tego przedsięwzięcia. Pasażer ma mieć łatwy dostęp do ogromnej oferty przewozów. FlixBus zapewnia też, że dba o odpowiedni standard podróży. Nie tylko pilnuje, by autokary były wygodne. Dzięki systemowi śledzenia pojazdów informuje pasażerów SMS-ami o wszelkich opóźnieniach.
FlixBus zapowiada dalszą ekspansję w Polsce. Michał Leman, dyrektor polskiego oddziału firmy, chce, by w przyszłym roku dołączyło kilkunastu przewoźników jeżdżących po kraju. Mówi, że trwają rozmowy w tej sprawie, ale nie zdradza szczegółów. W Niemczech firma kontroluje 93 proc. rynku przewozów autobusowych.
Reklama
Tymczasem coraz mocniej swoją obecność w Polsce chcą zaznaczyć inni zagraniczni przewoźnicy. To m.in. czeski Leo Express, który wozi polskich pasażerów do Czech, Austrii i na Słowację. Właśnie uruchomił nowe połączenia z Trójmiasta do Krakowa i Katowic oraz z Warszawy do Wiednia. Ciekawą usługę udostępnił w Krakowie. Za 15 zł mieszkańcy okolicznych miejscowości mogą pojechać z centrum pod drzwi swojego domu. Leo Express planuje też uruchomienie połączeń kolejowych z Pragi do Krakowa i Warszawy.
Na trasach lokalnych i niektórych dalekobieżnych silnym graczem jest izraelski Mobilis, który przejął część PKS-ów. W niektórych regionach jeżdżą autobusy z logo Arrivy, należącej do Deutsche Bahn.
Polscy przewoźnicy mają niezłą pozycję tylko w niektórych miejscach, głównie na wschodzie kraju. Na trasie ze stolicy czy z lotniska w Modlinie na Podlasie jeżdżą autokary takich firm jak Żak Express czy PlusBus. Na trasie Warszawa – Lublin silną pozycję ma Contbus, a z Krakowa do Zakopanego – Szwagropol. Oprócz tego działa wiele bardzo małych firm, do których należy po kilka busów.
ⒸⓅ