"O kolejnych krokach zadecydują przedstawiciele państw członkowskich. Przeszkody na drodze do dalszego zaostrzania kursu są bardzo wysokie, najpierw potrzeba zgody 22 z 27 krajów, a do odebrania Polsce prawa głosu - jednomyślności", na którą zgody nie wyraziły już Węgry - zauważa Ivo Mijnssen.

"To oznacza, że KE bardzo zależy na tym, by mimo twardego stanowiska stawiać na dialog z Warszawą" - podkreśla komentator "NZZ" i dodaje, że "to samo dotyczy Polski, skazanej na swoich sojuszników ze względu np. na przyszłe negocjacje z Wielką Brytanią w sprawie swobody przepływu osób czy przyszłego unijnego budżetu".

Jak ocenia Mijnssen, uruchamiając artykuł 7 wobec Polski, KE postąpiła słusznie ze względu na swą rolę strażniczki unijnych traktatów i zawartych w nich wartości, choć "być może niezbyt mądrze pod względem politycznym".

"Rząd (Polski) wykorzysta decyzję KE jako ingerowanie w polską suwerenność i próbę zablokowania niezbędnych, +demokratycznych+ reform. Izolacja kraju i okopanie się na pozycjach niewątpliwie pomoże narodowo-konserwatywnym (władzom) przekazać takie właśnie przesłanie narodowi. (...) To niedobre dla jedności wewnątrz UE i osłabia szanse polskiej opozycji w kolejnych wyborach" - podkreśla Mijnssen.

Reklama

Inna publicystka "NZZ", Meret Baumann, komentuje w czwartek podpisanie przez polskiego prezydenta Andrzeja Dudę ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

"W środę wieczorem prezydent Andrzej Duda zwyczajnie podpisał ustawy, których przyjęcie przez parlament w zeszłym tygodniu sprawiło, że dla KE przelała się czara goryczy. Mimo poważnych gróźb zastosowania sankcji, jakie Bruksela wystosowała zaledwie kilka godzin wcześniej, oba akty prawne weszły tym samym w życie, co zdaniem wielu ekspertów w praktyce zwieńczyło proces przejmowania przez rząd kontroli nad sądownictwem" - pisze komentatorka.

Zaznacza, że "podczas gdy polskie MSZ w wydanym oświadczeniu mówiło o politycznej decyzji KE i jednocześnie deklarowało chęć dialogu, Duda, składając podpisy (pod obiema ustawami), tworzył fakty dokonane". (PAP)