Zdaniem ekonomisty Marka Zubera w 2018 r. dużo będzie zależało od jednej z największych gospodarek świata - gospodarki Stanów Zjednoczonych.

"Stany Zjednoczone są w ósmym, albo dziewiątym, zależy jak liczyć, roku hossy" – powiedział ekonomista Marek Zuber i dodał: "oczywiście ta hossa może być przedłużona, choćby sytuacją na rynku nośników energii".

Jak tłumaczył ekonomista, dzięki rewolucji łupkowej amerykański przemysł ma dzisiaj najtańszy gaz na świecie, ale – jak podkreślił - nie zmienia to faktu, że ten ósmy, dziewiąty rok hossy, to bardzo długi okres.

Reklama

"Patrząc na sytuację gospodarki amerykańskiej po II wojnie światowej, takie okresy oznaczają, że bardzo szybko będzie jakieś spowolnienie" - zauważył Zuber. I stwierdził, że jeśli tak się stanie, przełoży się to na resztę świata, także na Polskę.

Jednocześnie, komentując sytuację na świecie Zuber zwrócił uwagę na - jak mówił – „kwestie niedoceniane” w roku 2017, czyli geopolityczne. "Korea Północna, ale także Rosja - przecież tam dalej nie mamy stabilizacji, jeśli chodzi o relacje z partnerami, oczywiście głównie ze względu na sytuację na Ukrainie" - tłumaczył.

"Mamy także strefę euro, która będzie szła pewnie w kierunku Europy dwóch prędkości" - mówił ekonomista. Jak dodał: "nam się to nie podoba, ale pytanie, czy mamy jakikolwiek wpływ, żeby zatrzymać te kwestię".

Równocześnie Zuber zastanawia się, "czy w związku z tym, zapowiedzi premiera naszego rządu - że to nie jest czas żeby rozmawiać o strefie euro - rzeczywiście są sensowne".

Jak stwierdził, 2018 r. przyniesie wiele znaków zapytania "i czas, który może oznaczać jakieś hamowanie".

Jeśli chodzi o rynek polski, według Zubera w nadchodzącym roku problemy mogą być związane z hamującymi inwestycjami krajowymi. "Jak wiemy, w 2016 roku mieliśmy w zasadzie załamanie inwestycji, 2017 rok nie przyniósł nam niestety przełomu" - podkreślił.

Jak tłumaczył: "mam na myśli, po pierwsze, sytuację na rynku pracy, no i pytanie, czy w 2018 roku nie zabraknie nam ludzi do pracy". W ocenie ekonomisty, jeśli tak się stanie, będziemy mieli do czynienia z jeszcze wyraźniejszym wzrostem wynagrodzeń "i ten wzrost będzie dwucyfrowy".

To z kolei, zdaniem Zubera, może spowodować wzrost inflacji i zmniejszenie konkurencyjności polskich firm eksportujących. Jednocześnie ekonomista zastanawia się: "czy w związku z tym, rzeczywiście będziemy obserwowali wyraźny wzrost inwestycji, a bez inwestycji nie ma mowy o wzroście, szybkim i trwałym wzroście w perspektywie średniego i długiego okresu".

Zdaniem ekonomisty drugą kwestią, która może martwić w Polsce jest "brak stabilności otoczenia gospodarczego".

"Czy nowy premier, który przecież odpowiadał także za kwestie gospodarcze przez ostatnie dwa lata, a tak na poważnie przez ostatni nieco ponad rok, będzie w stanie odwrócić to się działo, czyli ten brak namalowania tego kręgosłupa, w jakim kierunku pójdziemy" - zastanawia się ekonomista.

W jego ocenie ważne jest to, że mamy Konstytucję Biznesu, "ale mamy też wiele pomysłów rzucanych czasem tak +ad hoc+, wydawałoby się, choćby w kwestii rozciągnięcia specjalnych stref ekonomicznych na teren całej Polski".

Zdaniem Zubera istotne będzie, czy premier Morawiecki "będzie w stanie przekonać przedsiębiorców, nie tylko polskich, ale także zagranicznych, że teraz będzie stabilnie, a w każdym razie przewidywalnie, i że te zamierzenia zostaną jasno określone i jasno realizowane".

To - zdaniem ekonomisty, będzie wielkim wyzwaniem dla premiera w 2018 roku. Jak podsumował: "im szybciej będziemy działać w kierunku stabilizacji tego otoczenia, tym lepiej".

>>> Czytaj też: Polexit i sankcje? Inwestorzy w to nie wierzą, ale nasza pozycja może osłabnąć